poniedziałek, 27 lutego 2017

Rozdział VII

(Stefan)
Po treningu poszedłem z Manuelem do pobliskiej knajpy na małe piwko. Małe, ponieważ nie możemy bardzo się upić, bo jutro kolejny trening, a poza tym musimy obmyślić jakąś strategię działania. Weszliśmy do środka i od razu złożyliśmy zamówienie. Usiedliśmy przy wolnym stoliku.
-To teraz mów czego się dowiedziałeś. - Może trochę niegrzecznie to zabrzmiało z mojej strony, ale w końcu po to tu przyszliśmy.
-Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz, bo inaczej Michi mnie zabije. - Czy on czasem nie przesadza? No ale niech mu będzie, w końcu i tak bym nikomu nie powiedział.
-No nie powiem nikomu. Przecież mi zależy na tym chyba bardziej niż tobie. - Przynajmniej odniosłem takie wrażenie.
-A więc, Michael się po uszy zakochał. - Moje przypuszczenia się potwierdziły. Trochę mi smutno, że jest moim przyjacielem i nic mi nie powiedział. Z drugiej strony rozumiem go, przecież chodziło o moją kuzynkę.
-Tak też mi się zdawało, ale musiałem mieć pewność. - Chyba mogę teraz wtajemniczyć we wszystko Manuela.
-A tak w ogóle, to czemu chciałeś, żebym się tego dowiedział? Czyżby Diana... - Gdyby Diana wiedziała, co mu teraz powiem, to najprawdopodobniej byłbym już trupem.
-Tak. Tylko nikomu ani słowa. - Zrobiłem groźną minę, aby zrozumiał, że to jest poważna sprawa i nie ma prawa nikomu o tym rozpowiadać.
-Rozumiem, rozumiem. Czy tobie też się wydaje, że powinniśmy ich przekonać do wyznania swoich uczuć. W sensie ja Michaela, a ty Dianę, tak jak było to do tej pory... - Czy on przypadkiem nie czyta mi w myślach? Przecież dokładnie taki był mój plan.
-Szczerze mówiąc to chciałem ci to zaproponować, ale mnie ubiegłeś. - Zaśmiałem się, po czym zjawił się kelner z zamówionym wcześniej piwem.
-Nie wiem jak z Dianą, ale z Michim będzie ciężko. - Mam nadzieję, że mu się to uda, bo mojej kuzynki to ja chyba nie dam rady przekonać. Zbyt dobrze ją znam.
-Oni nawet w takiej sprawie są do siebie podobni. Niestety... - Wypiłem łyk alkoholu, po czym dodałem. - Musimy zacząć działać.
-Masz rację. Muszą się jak najczęściej spotykać. Może któreś z nich zostanie natchnięte do wyznania uczuć. A my... My musimy ich do tego przekonać.
-Będzie ciężko, ale sobie poradzimy. Tym bardziej, że kiedyś już zeswatałem mojego kuzyna. Są razem do dnia dzisiejszego. - Nie wiem po co mu to mówię, ale okay.
-A właśnie. Bo widzisz... Jak uda nam się już z nimi to pomyślałem, że założę biuro matrymonialne. - Czy on to mówi serio? Nie to musi być jakiś żart. Nie powiem, udał mu się. - Pomyślałem, że może byś chciał prowadzić je ze mną. - Spojrzałem na niego poważnie, po czym zacząłem się śmiać. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to nie jest żart.
-Nie, ty tak serio mówisz? - Musiałem się upewnić.
-No tak. Nie rozumiem, czemu się śmiejesz. Przecież to dobry interes.
-Interes dobry, ale raczej ty nie powinieneś się tym zajmować, tylko powinieneś skorzystać z usług takiego biura. - Zacząłem się śmiać jeszcze głośniej. Po chwili zauważyłem, że wszyscy się na mnie patrzą. Chyba trochę przesadziłem.
-HA HA HA, jakiś ty zabawny. - Powiedział z ironią. - To, że nie mam dziewczyny, nie znaczy od razu, że nie umiem sobie żadnej znaleźć.
 -Ej nie unoś się. Przecież żartowałem. - Musiałem jakoś go uspokoić, bo oczywiście za bardzo wszystko wziął do siebie.
-Dobra, nieważne. Wróćmy do Michaela i Diany. - Zaczęliśmy mocno myśleć. Po chwili usłyszałem głos Manuela. - Wiem! Napisz do swojej kuzynki, że się chcesz z nią spotkać w jakieś restauracji, a ja to samo napiszę do Michaela. Potem przyślemy im adres, a my ich wystawimy i w ten sposób to oni się spotkają. - On to jednak ma łeb do myślenia. Nie wiem, czy ja bym coś takiego wymyślił.
-Dobra, tylko jeszcze która restauracja. Może ta niedaleko parku. Co o tym sądzisz?
-Może być. Okey, to ja już wysyłam sms'a do Hayboecka, a ty napisz do Diany. Na 18:00 chyba powinno być dobrze.
-Idealnie.
(Diana)
Chciałam się dziś spotkać z Michaelem. Już miałam do niego dzwonić, kiedy nagle dostałam wiadomość od Stefana. Chciał się ze mną spotkać w pobliskiej restauracji. Zgodziłam się, chociaż z drugiej strony nie rozumiałam, czemu nie moglibyśmy porozmawiać normalnie w domu. Cóż, spotkanie z Michim będę musiała przełożyć na kiedy indziej. Przebrałam się szybko i ruszyłam w stronę umówionego miejsca. Weszłam do środka po czym usiadłam przy jednym ze stolików. Stwierdziłam, że pewnie jak zwykle się spóźni, więc wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać Snapa. Po kilku minutach poczułam czyjeś dłonie na moich plecach i głośne: BUU. Tak się wystraszyłam, że aż podskoczyłam. To był Michael. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
-Idiota. - Walnęłam go z łokcia. Oczywiście wiedział, że naprawdę tak o nim nie myślę. - Co tu robisz? - Byłam zaskoczona, że spotkałam go tutaj.
-Umówiłem się z Manuelem, ale jakoś się spóźnia. A ty co tu robisz? Na randkę się umówiłaś? - Zaśmiał się.
-Skąd wiedziałeś? - Zapytałam normalnym głosem, po czym spoważniał. Miałam wrażenie jakby nagle posmutniał, ale pewnie mi się tylko zdawało. Po chwili walnęłam go z łokcia. - No przecież żartowałam. - Odetchnął jakby z ulgą. - Czekam na Stefana. Miałam się z nim tu spotkać.
-Nie wydaje ci się to trochę dziwne? - Całkowicie nie zrozumiałam o co mu chodzi.
-Co takiego? 
-No, że w tym samym czasie i w tym samym miejscu się omówiliśmy z tymi pajacami, a oni się nie zjawili. Mam wrażenie, że oni to ukartowali. - Zastanowiłam się trochę nad jego słowami i faktycznie coś w tym mogło być na rzeczy.
-Myślisz?
-W sumie to nie wiem, ale przecież gdyby tak nie było, to po co Stefan by chciał z tobą rozmawiać tutaj, a nie w domu...
-To ja mam pomysł. Zróbmy im taki mały psikus. - Przymrużyłam oczy i pokazałam palcami jak mały to będzie żarcik.
-Co masz na myśli? - Uśmiechnął się.
-Jeżeli oni to zaplanowali, to zadzwonisz później do Manuela i przeprosisz, że się nie zjawiłeś na spotkaniu. Ja natomiast, jak wrócę do domu, to nawrzeszczę na Stefana, że się nie zjawił, i powiem, że przez niego musiałam odwołać spotkanie z tobą. W ten sposób pomyślą, że się nie spotkaliśmy i nie będą mieli satysfakcji. Pewnie wymyślą coś nowego. Ciekawe tylko co tym razem.
-No to nieźle ich wkręcimy. To znowu trochę poudajemy przed nimi, tylko tym razem pośmiejemy się przy okazji z ich pomysłów. - Na samą myśl o tym, uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
Postanowiliśmy wybrać się jeszcze na spacer. Od zawsze kochałam oglądać miasto nocą. Doszliśmy do dosyć ruchliwej drogi. Aby przejść na drugą stronę ulicy, należy wejść schodami w górę, a potem przejść nad drogą, a na koniec znowu schodami, tym razem w dół. Złapałam Michaela za rękę.
-Chodź na górę. Tam będzie piękny widok.
Wbiegłam szybko na górę i stojąc tuż nad jadącymi pode mną samochodami oparłam się o barierkę, spoglądając na to ślicznie oświetlone miasto. Po chwili poczułam Michaela, który przytulił mnie od tyłu, opierając twarz o moje ramię. Poczułam przyjemne ciepło rozlewające się po moim ciele. Kilka minut staliśmy w ciszy wtuleni w siebie. Po dłuższym czasie odwróciłam się w jego stronę. Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. Staliśmy tak i wpatrywaliśmy sobie nawzajem w oczy przez dłuższy czas. Nie wytrzymałam i zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej. Pocałowałam go delikatnie, ale szybko się otrząsnęłam i odwróciłam głowę w prawo, wpatrując się w nieznany punkt. Poczułam jego palce na moim podbródku, który pokierował tak, aby nasze spojrzenia się spotkały. Wyszeptał moje imię a po chwili złączył nasze usta. Z każdą sekundą całowaliśmy się coraz bardziej zachłannie. Kiedy już się oderwaliśmy od siebie, przymknęłam oczy i spuściłam głowę.
-Chyba powinnam już iść do domu. - Tak naprawdę chciałam z nim zostać, ale jakaś cząstka mnie, kazała mi zapomnieć o całym zdarzeniu. Wiedziałam dobrze, że to ja do tego doprowadziłam. Było mi głupio spojrzeć mu teraz w oczy.
-Odprowadzę cię. - Wskazał palcem w stronę schodów.
-Nie, może innym razem. - Ruszyłam szybko w stronę zejścia na dół, aby potem móc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Doszłam do domu i na pozór wyglądałam normalnie, ale w środku czułam się cała roztrzęsiona. Weszłam do środka i pierwsze co chciałam to nawrzeszczeć na Stefana. Jak on w ogóle mógł wymyślić z Manuelem taką głupią gierkę? Co oni sobie myślą, że ja i Michi jesteśmy pionkami na szachownicy, którymi można sterować? Szkoda tylko, że nie mogę mu wygarnąć, że wiem o ich chorym pomyśle. Z drugiej strony będę miała ubaw, jak oni będą wymyślać dalej jakieś akcje.
-Dlaczego nie przyszedłeś na spotkanie? Zmarnowałeś tylko mój cenny czas. - Chyba bycie aktorką wychodzi mi idealnie.
-Przepraszam, wypadło mi coś ważnego, a telefon mi się rozładował. - Pewnie gdyby nie Michael, uwierzyłabym mu. - Nie spotkałaś może przypadkiem kogoś znajomego? - Teraz miałam już stuprocentową pewność do czego zmierza.
-Nie. Przesiedziałam trochę w tej restauracji, a potem poszłam do parku się przejść. - Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. - A tak w ogóle to zaraz po tym jak się kapnęłam, że mnie wystawiłeś, to zadzwoniłam do Michaela i chciałam się z nim spotkać, ale powiedział, że jest umówiony i gdybym trochę wcześniej zadzwoniła... - Na widok miny mojego kuzyna, myślałam, że ze śmiechu nie wytrzymam.
-Zawsze możecie się spotkać jutro.
-No nie wiem jutro to wolałabym sobie w domu posiedzieć i trochę odpocząć. - Tak naprawdę to nie wiedziałam, co miałabym powiedzieć Michaelowi. Po tych słowach szybko pobiegłam na górę i zaszyłam się w czterech ścianach mojego pokoju.
(Stefan)
Zadzwoniłem szybko do Manuela. Musieliśmy obmyślić nowy plan działania. Chociaż jeden już miałem praktycznie w głowie.
-Nie spotkali się. - Powiedziałem, uważając przy tym, żeby przypadkiem Diana mnie nie usłyszała.
-Michael właśnie do mnie dzwonił i przepraszał, że się nie zjawił, ale wypadła mu ważna sprawa na drugim końcu miasta. Co teraz robimy?
-Mam pewien plan już w głowie, ale będziesz musiał mi pomóc. Na treningu ci wszystko wyjaśnię, ok? - Plan, który obmyśliłem tym razem, musiał wypalić, nie było innej opcji.
-Dobra, to widzimy się jutro.
-Okay. - Rozłączyłem się.Szczerze mówiąc myślałem, że będzie łatwiej ich zeswatać, ale teraz dopiero zauważyłem, że to nie będzie takie proste. Razem z Manuelem musimy działać ostrożnie, żeby przypadkiem się nie domyślili. Diana nie może się dowiedzieć o moim spiskowaniu za jej plecami, bo za to, co zaplanowałem na jutro, by mnie chyba zabiła.
Witajcie, oto kolejny rozdział. Piszcie w komentarzach, czy się podoba.

4 komentarze:

  1. NO CO ZA CIOTKI PLOTKI! Z Manuela i Stefana :D dosłownie parsknęłam śmiechem jak zaczęli spiskować a potem się dowiaduje, że to nie koniec :D rany ciekawa jestem co teraz wymyślą :D może to aby Diana z Michim założyli biuro matrymonialne, jejku serio, z Kraftim i Fettnerem to chyba wszystko jest możliwe :O ale podoba mi się też kontra ze strony zakochanych. Taki ładny LOVE MOMENT i tak się szybko skończył. Serio trzymam kciuki aby się zeszli :C normalnie chętnie bym pomogła chłopakom w spiskowaniu :D DAWAĆ MI KOLEJNY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabieram się do pisania, żeby jak najszybciej był gotowy :D

      Usuń
  2. Kochana! myślę, że to już czas aby u Ciebie pojawiła się ósma część bo mnie już skręca ciekawość od środka :D tym czasem zapraszam do mnie na szóstą część i rozwiązanie zagadki co to za zdjęcie wypadło Lucy w samolocie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już biegnę czytać <3 U mnie powinno się coś pojawić dzisiaj, chyba że się nie wyrobie, to jutro ;)

      Usuń