czwartek, 16 lutego 2017

Rozdział II

(Diana)
Droga, którą pokonaliśmy z lotniska, upłynęła błyskawicznie. Nie wiem, czy to przy nim mi tak szybko czas płynie, czy co. Dopiero, co się poznaliśmy, a ja mam wrażenie, że znam go całe życie.
Podeszłam do drzwi. Po chwili namysłu, zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi jakiś mężczyzna. Na myśl sunęło mi się tylko jedno pytanie. Kim on jest i co robi w domu Stefana? Nic nie mówiąc, weszłam niepewnie do środka. Ujrzałam kilku dosyć przystojnych mężczyzn, wpatrujących się we mnie.
-Co tu się dzieje? - Zapytałam spokojnie z lekkim zdziwieniem.
-Impreza, na powitanie ciebie w Innsbrucku. - Czy ja dobrze usłyszałam? Naprawdę? To kochane, ale przecież mógł mnie wcześniej poinformować. Ubrałabym się jakoś stosowniej. - Nie patrz tak na mnie. Musisz koniecznie poznać moich kolegów z kadry, żebyś nie czuła się tutaj samotnie i wiedziała, że zawsze możesz do kogoś przyjść i poprosić o pomoc bądź dobrą radę. - Uśmiechnęłam się, żeby zrobić lepsze wrażenie.
-No dobrze. Niech ci będzie. Cześć wszystkim. Diana jestem. - Podeszłam do chłopaków. Przywitałam się z każdym po kolei. Poznałam Manuela, Andreasa, Gregora i Thomasa i usiadłam na bardzo wygodnej sofie.
-Michi, usiądź obok mnie, jest jeszcze miejsce. - Uśmiechnęłam się, poklepując miejsce obok siebie. Manuel się dziwnie spojrzał na mnie. - Co ty się tak patrzysz jakbyś ufo zobaczył?
-Skoro znacie się niecałą godzinę, a ty mówisz do niego "Michi", to ja się boję co będzie pod koniec imprezy, jak będziecie wstawieni. - Chłopcy zachichotali a czerwony rumieniec oblał moją twarz.
-Manuel, Manuel, Manuel. - Pokiwał głową Michael, idąc w moją stronę. - Pilnuj swojego nosa. A poza tym ja dzisiaj nie piję, bo jestem samochodem jakbyś nie zauważył. - Zaśmiał się i zajął miejsce obok mnie.
-Ha, nie zaprzeczyłeś, więc coś musi być na rzeczy. - Thomas zaczął się śmiać i poklepał Manuela po kolanie.
-Uważaj lepiej, bo nie wiem, czy Manuel odwzajemni twoje zaloty. - Wzrokiem wskazałam na rękę Dietharda, która znajdowała się nadal na kolanie Fettnera. Każdy zaczął się śmiać, ale im chyba nie było do śmiechu. Jakby nie patrzeć, zasłużyli sobie na taką uwagę z mojej strony. Manuel spojrzał na Thomasa i usiadł z dala od niego.
-Ej chyba nie sugerujesz, że jestem gejem?! - Zwrócił się z pretensjami do Fettnera.
-Stary, ja nic nie sugeruję. Po prostu wolę nie ryzykować. - Mina Thomasa - bezcenna.
Wypiliśmy trochę alkoholu. No... może trochę więcej niż trochę. Było już ciemno. Zatańczyłam z każdym chłopakiem... tylko nie z Michaelem. Podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę.
-Chodź. - Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go za dłoń. Nie okazywał oporu. Nagle Andreas przełączył piosenkę na jakąś wolniejszą. - Ej! Andi! Zrobiłeś to specjalnie! - Zasłonił się rękoma, udając niewiniątko.
-Akurat w tej chwili przerzuciliśmy się na taką muzykę. - Zaśmiał się, a wszyscy przytaknęli na jego słowa.
-Ale z tego co widzę to nikt z was nie tańczy, a my chcieliśmy właśnie to uczynić. - Zmieniłam szybko muzykę, ale po chwili usłyszałam znowu jakąś wolną nutę.
-Mylisz się. My tańczymy tylko do wolnych kawałków. - Powiedział Thomas wyciągając Andreasa do tańca. Myślałam, że ze śmiechu nie wytrzymam. Powinni się zgłosić do Tańca z gwiazdami.
-Ej Thomas, ty serio chyba jesteś gejem. - Zaśmiał się Michael. Wszyscy przytaknęli jak jeden mąż. Biedaczysko aż zaniemówił.
-Ale... ale... przecież ja nie... - Jąkał się bardziej od mojej sąsiadki.
-No co ty. Na żartach się nie znasz? - Próbowałam podbudować sytuację.
-Dobra tam. Wolę już sobie siedzieć cały wieczór na kanapie i nic nie mówić. - Usiadł, biorąc kieliszek do ręki.
Po całej tej akcji, jakoś wyszło, że nie zatańczyłam z Michim. No cóż. Trudno. Pewnie będzie jeszcze na to okazja. Manuel po chwili odpalił pomysł, co możemy dalej robić. Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi jeszcze kiedyś grać w tą grę, w którą zazwyczaj grają gimnazjaliści, z nadzieją, że ktoś im da wyzwanie, aby pocałować ukochaną osobę.
-Mam propozycję, nie do odrzucenia! - Wstał gwałtownie, klaszcząc w dłonie. - Zagrajmy w butelkę! - Chyba każdemu spodobał się ten pomysł tylko nie mi. No ale dobrze. Niech im będzie. Jak chcą grać to nie będę gorsza i się zgodzę.
-Na rozbieranie? - Zapytał Andreas. Jak przystaną na jego pomysł, to odpadam. Nie mam zamiaru się przed nimi rozbierać.
-Normalnie chyba tak, ale... Diana tu jest, a przed ślubem nie wypada oglądać przyszłego męża nago. - Zaśmiał się. Co on sobie w ogóle wyobraża? Michael jest tylko moim przyjacielem.
-Bardzo zabawne. - Powiedziałam z ironią w głosie. - Może powinieneś już iść spać? Dobranocka się już dawno skończyła. - Moje słowa, chyba go trochę zmieszały. - Możemy pograć w butelkę, ale na pytania i wyzwania. - Chłopcy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem. Czy to możliwe, że wyzwania dawane przez nich będą aż tak szalone?
-Heh, chyba nie wiesz na co się piszesz, ale skoro chcesz grać, nie będę miał ku temu oporów. - Tak, oczywiście kuzynek wie najlepiej, przecież pewnie nie raz w pokojach hotelowych w czasie zawodów grali.
-Stefciu, Stefciu, ty się o mnie już tak nie martw. - Pokiwałam głową.
-Właśnie, bo Michael będzie zazdrosny. - Powiedział Gregor, który jak dotąd to prawie całą imprezę przesiedział na telefonie.
-A wy co się tak nas uczepiliście? Co? - Powiedział Michael, zerkając na każdego po kolei.
-Po prostu widać jak na siebie patrzycie. A ja nie mam nic przeciwko. Fajnie by było jakbyśmy zostali rodziną. - Tego Stefana to ja chyba udrutuję!
-Dobra, dobra, skończmy może temat i zacznijmy grać. - Nie chciałam więcej gadać o mnie i Michaelu. Pomimo, że serce na samą myśl o nim biło jak szalone, nie mogłam dać po sobie tego poznać.
Zaczęliśmy grać. Nie wiem, czy to alkohol tak na nich działał, czy oni tak zawsze zachowują się jak małe dzieci. Aż się boję, jakie wyzwanie mi dadzą, gdy na mnie padnie. Wolę narazie o tym nie myśleć. Na samą myśl aż mnie żołądek skręca. Trudno, zgodziłam się i muszę to jakoś wytrzymać. O nie! Mój koszmar się sprawdził. Wylosował mnie Manuel! Dlaczego on? Mógłby Stefan, albo nawet Michi, ale nie oczywiście musiał on. Tak się ucieszył, że aż klasnął. Kretyn jeden, który na pewno da mi trudne wyzwanie. A gdyby tak wybrać prawdę? Chociaż wtedy mógłby mnie zapytać o coś, o czym bym nie chciała mówić. Wolę wyzwanie.
-Ha, wiedziałem, że szczęście się do mnie uśmiechnie. - Wyszczerzył się jak kobyła mojego wujka. - Co wybierasz? Pytanie, czy wyzwanie?
-Wyzwanie. - Odpowiedziałam z obojętnością. Na tą wiadomość wyszczerzył się jeszcze bardziej.
-Aż taka odważna jesteś? W takim razie pocałuj Michaela. - Czy ja się przesłyszałam? Nagle zaświtało mi coś w głowie. Podeszłam do Michiego i pocałowałam go... w policzek. Spojrzałam na Manuela.
-Nie mówiłeś, że musi być w usta. - Wystawiłam przy tym języka.
-Niech ci będzie. Powiedzmy, że zaliczam. - Spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami.
Zabawa trwała w najlepsze. Wybierałam cały czas "Prawdę", żeby nie musieć nikogo całować. Oczywiście, co do Michaela, nie miałabym żadnych przeciwwskazań, ale co do innych... Na szczęście zadawano mi w miarę normalne pytania, na które łatwo było odpowiedzieć. Zaczęło robić się ciekawie, kiedy Gregor zarzucił mi, że za mało wypiłam alkoholu i boję się brać przez to wyzwania. Oczywiście szybko zareagowałam na jego uwagę.
-Mówisz, że za mało wypiłam? - Podeszłam do barku i chwyciłam dwie butelki wódki. Jedną podałam mu do ręki. - W takim razie sprawdźmy, kto więcej wypije w ciągu 30 sekund. - Wszyscy spojrzeli się na mnie, jak na wariatkę.
-Jesteś pewna? Bo wiesz, ja zawsze wygrywam. - Zachichotał, myśląc, że żartuję. Kiedy utrzymywałam powagę, zorientował się, że nie żartuję. - Ty tak serio?
-A widzisz, żebym żartowała? Wymiękasz już na starcie?
-Nie. Ja nigdy się nie poddaję i zawsze dążę do celu. - Puścił mi oczko.
-W takim razie, Andreas nastaw stoper. - Trzy... dwa... jeden... START! Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wygrać. Szczerze mówiąc to nie najlepiej się czułam. Miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. - I widzisz? Nie trzeba było się tak przechwalać. - Chłopcy zaczęli bić brawo.
Po tym udanym dla mnie pojedynku byłam już nieźle wstawiona. Kręciło mi się w głowie. Czułam, że język mi się plącze. Nagle urwał mi się film...
(Michael)
Po całej tej akcji z pojedynkiem między Gregorem, a Dianą, dziewczyna usiadła obok mnie. Przykro było mi patrzeć, na to w jakim stanie się teraz znajduje. Najlepiej chyba teraz by było, gdyby poszła spać, ale pewnie nie będzie chciała tego uczynić. Współczuję jej tylko jutrzejszego poranka. Coś czuję, że kac będzie bardzo mocny.
-Michi...wiesz, że jesteś dla mnie ważny? - Wymamrotała na tyle, że tylko ja to słyszałem. - A ja? Jestem dla ciebie kimś ważnym?
-Oczywiście, od samego początku. Może pójdziesz się już położyć? - No cóż, muszę spróbować ją jakoś przekonać.
-Ale po co? Czuję się w doskonałej formie. - Wstała, ale to był jednak zły pomysł. Diana prawie się przewróciła. Dobrze, że mam dobry refleks i ją złapałem. Tak czy siak, zemdlała. Pewnie z przemęczenia. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Przykryłem ją delikatnie kołdrą, żeby nie zmarzła. Na pożegnanie przyniosłem szklankę wody i tabletkę na kaca, żeby kiedy się obudzi miała pod ręką. Wziąłem jej telefon i wystukałem swój numer. Przy okazji znalazłem kawałek kartki i długopis, i napisałem: Wypoczywaj spokojnie, jak wstaniesz, zadzwoń do mnie. Numer zapisałem w twoim telefonie. Michi. Muszę przyznać, że słodko wygląda, gdy śpi. No cóż, będę się zbierać. Na pożegnanie pocałowałem ją w czoło i poszedłem do chłopaków. Pożegnałem się i wróciłem do domu.
Trochę nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale oceńcie w komentarzu.

7 komentarzy:

  1. NAJPIERW WIELKI OKRZYK RADOŚCI, ŻE JEST JUŻ DWÓJKA! a teraz biorę się za czytanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, to jest zawsze takie żenujące jak wszyscy kibicują jakiejś " parze" na imprezach.
    Biedna Diana i Michael.
    W ogóle dobrze poszło. Dziewczyna od razu wpadła na głęboką wodę z imprezą niespodzianką a potem błyskawiczny reset za pomocą alkoholu :D
    Jak dobrze, że prawdziwy bohater się nią zajął i odstawił bezpiecznie do łóżka :D
    facet wiedział co robi w przeciwieństwie do Manuela który spalił swoje wyzwanie wobec Diany :D Skubany pewnie się odegra w jakiejś wolnej chwili.

    super rozdział i czekam na trójkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. A co do bycia niezadowolonej z rozdziału to u autora zawsze pozostanie niedosyt. Sama mam często jakieś dziwne wyrzuty, że mogłam coś rozegrać lepiej albo zupełnie inaczej.
    Najgorzej jak mam jakiś pomysł w głowie i zupełnie nie wiem jak go przenieść na klawiaturę. Wtedy co bym nie napisała to uznam za gniota.
    ALE TAK CZY SIAK,
    mi się bardzo podoba. Nie uważam aby czymś odbiegał od jedynki bo obydwa wyszły super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te słowa, naprawdę bardzo pomagają w dalszym pisaniu :)

      Usuń
  4. Nie ma sprawy :) masze we mnie wiernego czytelnika ^_^ sama właśnie pisze trójkę do siebie i mieszam flaki z olejem starając się ruszyć z akcją do przodu :3

    OdpowiedzUsuń
  5. O nieeeee takie imprezy sa najgorsze! Nigdy nie wiem jak reagowac na takie niespodzianki :D jednak nasza bohaterka idealnie wybrnela ze wszystkiego. Czekam na kolejny rozdzial <3 mam nadzieje, ze pojawi sie rownie szybko jak ten!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do końca tego tygodnia powinien się pojawić ;)

      Usuń