czwartek, 23 lutego 2017

Rozdział V

(Diana)
Wczoraj, gdy wróciłam do domu, Stefan już spał i nie miałam okazji z nim porozmawiać. Cóż, muszę to zrobić dzisiaj. Im szybciej tym lepiej. Kończyłam już jeść śniadanie, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Wdech... wydech... wdech... wydech...
-Cześć, już wstałaś? - Po co on pyta, przecież skoro tu siedzę, to oczywiste, że już wstałam.
-No, cześć. Jakoś spać nie mogłam. Muszę ci coś powiedzieć. - Kiwnął głową, abym mówiła. - Razem z Michaelem stwierdziliśmy, że powinniśmy dać sobie szanse. - Najlepiej prosto z mostu. Powiedziałam to z opanowaniem i powagą. Wypiłam przy tym jeszcze łyk kawy.
-No nareszcie. Tak się cieszę. Ładnie wyszliście na zdjęciu. - Uśmiechnął się. Pewnie chodzi mu o to, co Manuel nam robił, a przynajmniej miałam takie wrażenie.
-Pokaż. - Podszedł do mnie z telefonem i ujrzałam zdjęcie, na którym całuję się z Michaelem. - Prześlij mi. - Muszę mieć przecież jakąś pamiątkę, jak się już rozstaniemy.
-Dobra, już wysyłam, ale w sumie po co ci? Przecież pewnie będziecie mieli wiele takich zdjęć. - Hmm... i teraz jak się z tego wyplątać?
-No wiesz, ale to jest pierwsze nasze wspólne zdjęcie, więc... zresztą nie ważne. - Dziwnie się jakoś zachowuje. - Nie za szybko pijesz tą kawę? Poparzysz się w końcu. - Rzucam krótką uwagę.
-Trening zaraz mam. Nie chcę się spóźnić. - Trening. Michi pewnie też tam będzie.
-Mogę z tobą jechać? - Chyba go zaskoczyłam.
-Przecież ty nigdy nie lubiłaś skoków. - To, że kiedyś nie lubiłam skoków, to nie oznacza, że nie chcę polubić tego sportu. Nie mogę mu tak powiedzieć, więc...
-Chcę w końcu polubić skoki, skoro mój chłopak jest skoczkiem. Chyba, że nie chcesz mnie brać na trening, to powiedz. Zrozumiem. - Zrobiłam minę smutnego psa.
-Nawet tak nie mów. Po prostu... Jak chcesz jechać to się pośpiesz, nie chcemy się spóźnić. - Puścił mi oczko, na co szybko wstałam z krzesła i ruszyłam do mojego pokoju, żeby przebrać się z piżamy. Byłam już w mojej sypialni. Rzuciłam się szybko na szafę, z której zaczęłam wszystko po kolei wyciągać. Porozrzucałam wszystkie ubrania po pokoju, robiąc przy tym niezły bajzer, a i tak nic nie wybrałam. Nie zauważyłam nawet kiedy wszedł Stefan.
-Nie musisz się tak stroić. Podobasz mu się taka, jaka jesteś. - Uśmiechnął się i wyszedł. Gdyby tylko wiedział, że Michael nic do mnie nie czuje, a nasz związek jest udawany... Nagle moją uwagę przykuły jasne rurki. Przypomniało mi się, że mam do nich idealnie pasującą koszulkę. Kiedy się już przebrałam zeszłam szybko na dół. - No nareszcie. Ile można czekać? - Stał i spoglądał na zegarek.
-Oj przecież już jestem. - Próbowałam się wytłumaczyć.
-Dobra, dobra, chodźmy już lepiej. - Wziął swoją torbę i ruszyliśmy w stronę samochodu.
Po kilku minutach drogi byliśmy już na miejscu. Skocznia robiła niesamowite wrażenie. Z góry to by musiał być dopiero widok. Nie wiem czy bym się odważyła tam wejść. Trzymając Michaela za rękę pewnie tak.
Usiadłam na trybunach. Podziwiałam skoki w wykonaniu chłopaków. To pewnie fajne uczucie jak sobie tak lecisz, gorzej pewnie z lądowaniem. Trening przebiegał spokojnie, ale gdy tylko Michi siadał na belce startowej... strasznie się o niego bałam. Serce waliło mi jak oszalałe, ale czułam wielką ulgę, gdy już bezpiecznie wylądował. Chciałam do niego podbiec i go uściskać ze wszystkich sił, ale niestety musiał wjechać wyciągiem na górę, aby oddać kolejne skoki. Na szczęście po dłuższym czasie nadszedł koniec. Zauważyłam Michiego. Szedł z chłopakami w moją stronę i się uśmiechał do mnie. Bez wahania podbiegłam do niego i dosłownie rzuciłam mu się na szyję. Podniósł mnie i zrobił obrót.
-Cześć. - Powiedziałam stojąc już na ziemi. - Tęskniłam.
-Ja za tobą bardziej. - Tkwiliśmy w uścisku. Chyba długo to trwało, bo kiedy przestaliśmy, nikogo już nie było.
-Gdzie oni się podziali? - Zaśmiałam się.
-Heh, nie mam pojęcia. Może na obiad poszli. Chodźmy gdzieś.
-Chodźmy do ciebie. Zobaczę w końcu gdzie mieszkasz, bo jeszcze mi nie pokazywałeś.
-Dobra, tylko się nie przestrasz bałaganu. - Mówiąc to, złapał mnie za rękę i pokierował w stronę swojego samochodu. Mieliśmy już ruszać, ale zdążyłam się jeszcze skompromitować. - Dobrze ci idzie to udawanie mojej dziewczyny. - Nie patrzyłam na niego, ale po głosie mogę stwierdzić, że to był komplement.
-Wcale nie musiałam udawać. - To miałam powiedzieć do siebie, ale wyszło trochę inaczej.
-Co? - Spojrzałam na niego.
-No wiesz, bo naprawdę się stęskniłam za tobą. - Uśmiechnęłam się sztywno, ale chyba uwierzył, że to miałam na myśli.
-Okey, bo już myślałem, że...
-Że co? - Zapytałam.
-Nieważne. - Nie drążyłam już więcej tematu.Dojechaliśmy do jego mieszkania. Weszliśmy do środka. Muszę przyznać, że jest małe, ale bardzo przytulne. Nawet nie ma bałaganu, o którym wspominał. Z zamyślania wyrwał mnie jego głos.
-I jak? Podoba się?
-Bardzo. Jest tutaj tak przytulnie. - Odwróciłam się w jego stronę.
-A może ugotujemy wspólnie Spaghetti? - Spodobał mi się jego pomysł. Od zawsze lubiłam gotować. Miałam nawet plan iść do szkoły gastronomicznej, ale wybrałam całkiem inny kierunek.
-Z chęcią. - Zabraliśmy się szybko do roboty. Ja zajęłam się sosem. Kiedy skończyliśmy Michael spojrzał się na mnie i zaczął się śmiać. - Z czego się śmiejesz?
-Całą bluzkę masz w sosie. - Powiedział przez śmiech. Moja mina musiała być wtedy bezcenna. Spojrzałam szybko na swoją bluzkę i niestety to była prawda.
-Zamiast się tak śmiać, przyniósłbyś mi jakąś koszulkę. - Nic nie mówiąc ruszył do swojego pokoju. Po chwili przyniósł mi swoją niebieską bluzkę. Wzięłam ją i poszłam do łazienki. Kiedy się już ubrałam wyszłam z łazienki. - Może być?
-Tobie we wszystkim ładnie. - Puścił do mnie buziaczka w powietrzu.
-Akurat.
(Michael)
Było już dosyć późno, a my nadal siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Jutro na szczęście treningu nie mam, więc mogę sobie na to pozwolić.
-Jak to możliwe, że tak piękna dziewczyna jak ty, nie ma chłopaka?
-W swoim życiu trafiałam na samych idiotów i... po paru zawodach miłosnych po prostu stwierdziłam, że już wolę być sama niż w kółko cierpieć. - Po chwili ciszy dodała. - A u ciebie jak to jest? Bo z tego, co pamiętam to mi nic nie wspominałeś o swoich dawnych związkach.
-No wiesz, w sumie nie ma co wspominać. Miałem dziewczynę. Jakiś rok temu z nią zerwałem i do tej pory jestem wolny.
-A jaka ona była?
-Przemawiała przez nią jedynie zazdrość. Nie mogłem rozmawiać na osobności z żadną dziewczyną, bo jak się dowiedziała to robiła awantury. W sumie nigdy jej chyba tak na prawdę nie kochałem.
-A teraz?
-Co teraz?
-Kochasz kogoś?
-Nie wiem czy mogę na razie nazwać tak to co czuję na widok tej dziewczyny. - Zdziwiło mnie trochę jej zachowanie. Nagle, jakby po tych słowach, posmutniała. - Obejrzymy jakiś film?
-Właściwie to muszę już iść...
-Oj proszę... - Spojrzałem na nią prosząco.
-No dobrze. Niech ci będzie.Wybraliśmy najnowszą komedię romantyczną. Oglądając, leżeliśmy przytuleni na sofie. Pod koniec filmu zorientowałem się, że Diana usnęła. Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojej sypialni, żeby było jej wygodniej, a sam poszedłem spać na sofę. Zanim usnąłem, napisałem jeszcze do Stefana, że Diana nocuje u mnie, aby się nie martwił.
(Diana)
Otworzyłam oczy. Było już widno. Gdzie ja jestem? Tylko to pytanie przelatywało mi przez głowę. Ostatnie, co pamiętam to to, że oglądałam film z Michaelem, a teraz znalazłam się tutaj. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Zobaczyłam Michiego śpiącego na sofie. Czyli wszystko jasne. Musiałam usnąć przy oglądaniu filmu. Usiadłam obok niego i zaczęłam się mu bacznie przyglądać. Muszę przyznać, że jest równie przystojny kiedy śpi. Przeze mnie pewnie mu niewygodnie na tej sofie. Dlaczego ten tydzień tak szybko mija? Dlaczego tydzień trwa tak krótko? Dopiero się zaczął, a tu już środa. Nie chcę żeby się skończył. Dobrze mi jest tu i teraz. Z zamyślania wyrwał mnie jego głos.
-Wiem, że jestem przystojny, ale nie musisz mi się tak przyglądać. - No to ładnie, przyłapał mnie.
-Ja tylko... Kiedy wstałeś? - Może głupie pytanie, ale chciałam wiedzieć, czy przypadkiem od początku nie udawał, że śpi.
-Z godzinę temu. - No to ładnie...
-To czemu udajesz, że śpisz?
-Wcale nie udawałem. Ja po prostu... oglądałem powieki. - Zaśmiał się.
-Ha ha ha, bardzo zabawne...
-Ja zawsze jestem zabawny. - Ach... i to spojrzenie, przez które cały gniew przechodzi.
-Dobra, dobra, bo uwierzę. A teraz wstawaj, zaraz naleśniki zrobię. - Ruszyłam w stronę kuchni. Może to nieładnie się tak rządzić u kogoś, ale sam mówił, żebym czuła się jak u siebie w domu, więc pozwolenie mam.
Po wspólnym śniadaniu poszłam po moją bluzkę, która na szczęście już wyschła. Michael odwiózł mnie do domu, gdzie czekał na mnie Stefan. Pożegnałam się buziakiem w policzek i skierowałam się w stronę mieszkania. Weszłam niepewnie i zobaczyłam Stefana siedzącego w kuchni. Podeszłam bliżej i usiadłam obok niego.
-Cześć.
-O, cześć. Już wróciłaś?
-Chyba dopiero. Michael właśnie mnie odwiózł. Oglądaliśmy film, ale usnęłam i spałam do rana. - Zaśmiałam się.
-Film?-Spojrzał na mnie podejrzliwie.
-No przecież mówię. - Czy on nie dosłyszy, czy co? - Dobra idę się wykąpać. Później pogadamy. - Kiwnął tylko głową, a ja ruszyłam na górę.
Tydzień minął nieubłaganie szybko. Była niedziela, a ja czekałam na Michaela w pobliskiej restauracji. Nie chciałam, żeby doszło do tego spotkania. Nie chciałam tego kończyć tak szybko. Po chwili zauważyłam chłopaka kroczącego w moją stronę.
Koniecznie komentujecie, czy się podoba. Już mam pomysł na kolejne rozdziały, ale muszę wszystko dokładnie przemyśleć.

5 komentarzy:

  1. " Mieliśmy już ruszać, ale zdążyłam się jeszcze skompromitować " <3 powiem Ci, że ten Michi mi nieźle zaimponował, że nie spał obok Diany tylko ją zostawił w spokoju :D Krafti już swoje scenariusze wydał :D ach te chłopaki! plociuchy gorsze od bab!

    A tydzień to zdecydowanie za krótko :D więc obstawiam, że coś tam sobie nasza udawana para wynegocjuje :D

    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tam sobie to przedłużą :D

      Usuń
    2. No ja na to licze :D bo ta moja Lucy to raz dwa sie do Polski spakuje! Przez Celine maline.

      Ugh w ogole nienwiem dlaczego sie ne moge zalogowac na telefonie tylko dodaje komentarz jako anonim xD

      Anyway to ja blackandyellow-lu

      Usuń