sobota, 25 lutego 2017

Rozdział VI

(Michael)
Z wielkim trudem wszedłem do restauracji. Ujrzałem ją, siedzącą przy jednym ze stolików. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Bez wahania podszedłem i zająłem miejsce obok niej. Po kilku minutach ciszy, zebrałem się na odwagę, aby się odezwać.
-Cześć. - Spojrzałem na nią niepewnie.
-Hej. - Uśmiechnęła się, ale coś było nie tak. Nie mogłem jedynie pojąć o co chodzi.
-Stało się coś? - Zapytałem, na co tylko pokiwała przecząco głową. - Przecież widzę. Powiedz mi. Jesteśmy przyjaciółmi, więc powinniśmy sobie mówić o wszystkim. - Jakby się tak zastanowić, to po co ja to mówię, skoro nie powiedziałem jej o swoich uczuciach.
-Nie mogę ci powiedzieć. Zrozum.
-Skoro nie chcesz mówić, to nie będę naciskać. Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego.
-Nie, nie masz się o co martwić. Uporam się szybko z tym i będzie okay. - Szczerze, to nie zadawala mnie taka odpowiedź i zaczynam się jeszcze bardziej martwić, ale cóż poradzić.
-Mam nadzieję. - Uśmiechnąłem się. - A właśnie, bo prawie bym zapomniał, po co się spotkaliśmy. - Nie wiem, czy dobrze wychodzi mi kłamanie, ale czasem trzeba. - Myślisz, że dobrze to rozegraliśmy? Nie będzie to za bardzo podejrzane jak się tak nagle rozstaniemy? - Może to głupio zabrzmiało, ale prawda jest taka, że nie chciałem się rozstawać.
-Chyba jesteśmy takimi dobrymi aktorami, że zasługujemy na Oscara. - Zaśmialiśmy się. Ona to umie rozluźnić atmosferę i poprawić człowiekowi humor.-A co do drugiego pytania, to przecież chłopcy prosili nas, żebyśmy spróbowali. Pokazaliśmy im, że to zrobiliśmy, a że nam nie wyszło to przecież nie przekreśla, że dalej nie możemy być przyjaciółmi. - Teraz mi trochę przeszedł ten smutek. Jakby nie patrzeć zachowujemy się tak samo jako przyjaciele jak i "para". No... może z takim wyjątkiem, że pierwszego dnia się całowaliśmy, ale później nie miało to już miejsca. Normalnie spędzaliśmy ze sobą czas, rozmawialiśmy...
-W sumie masz rację. Powinni chyba zrozumieć.
-Muszą, bo jak nie to...
-To co?
-...to odegram taką scenę wściekłości, że wszystkiego im się odechce. - Chciałbym to zobaczyć. Już wyobrażam sobie Manuela minę. Pewnie potem przez tydzień miałby koszmary. A Stefan... Wolę sobie nie wyobrażać, przecież mieszka z nią pod jednym dachem. Na samą myśl o tym wszystkim cieszę się, że mnie by nie spotkała ta kara.
-Jak tylko będziesz miała to w planach to powiadom mnie o tym. Muszę koniecznie to zobaczyć.
(Stefan)
Siedziałem sobie w salonie przed telewizorem, oglądając jakiś nudny serial. Nagle do domu wróciła Diana. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Odkąd tutaj jest zawsze tryskała energią, a teraz...
-Diana, wszystko okay? - Zapytałem nie z grzeczności, lecz z troski o nią.
-Jak najbardziej. Czemu pytasz? - Usiadła obok mnie i czekała na moją odpowiedź.
-No nie wiem. Odnoszę wrażenie, że coś się stało.
-Nie musisz się martwić. Nic się nie stało, po prostu zerwałam z Michaelem. - Czy ja dobrze usłyszałem? Przecież oni się kochają. Jak to możliwe, że do tego doszło?
-Co? Ale poczekaj. Ty z nim, czy on z tobą? - Musiałem koniecznie się tego dowiedzieć, żeby zaradzić jakoś.
-Razem. - Coś mi tu nie pasuje.
-Jak to razem?
-No normalnie. Stwierdziliśmy, że nie pasujemy do siebie i zerwaliśmy. - Albo mi się wydaje, albo nie mówi mi całej prawdy.
-Przecież wy się kochacie. - Nie wiem po co to powiedziałem, ale przecież taka była prawda.
-To nie tak. To znaczy kocham go, ale bardziej jak brata. - I tak jej nie wierzę.
-Diana. Mylisz uczucia. Przecież jakbyś go kochała jak brata to nie cierpiałabyś z powodu rozstania...
-Ale ja nie cierpię.
-Cierpisz.
-Nie.
-Przecież widzę, że jesteś smutna. Jeżeli to nie to jest powodem, to w takim razie co? - Postanowiłem ją bardziej przycisnąć, żeby mieć już stuprocentową pewność.
-No... ale... ja... - Łzy zaczęły cieknąć po jej policzkach. Nie wiedziała co powiedzieć. Jeszcze trochę, a wydobędę z niej prawdę.
-Powiedz po prostu prawdę. Nikomu nie powiem.
-No bo to wszystko przez was! - Nie zrozumiałem o co chodzi, ale próbowałem sobie to jakoś ułożyć w głowie. Niestety z negatywnych skutkiem.
-Nie rozumiem. Możesz jaśniej?
-No bo denerwowały mnie już te ciągłe docinki z waszej strony i sobie wymyśliłam, że jak poudajemy z Michaelem parę, a później się rozstaniemy to przestaniecie. - Było mi strasznie głupio. Przecież to głównie ja z Manuelem.
-Przepraszam. Ja nie miałem pojęcia, że to jest aż tak trudne dla ciebie.
-Gdybym teraz powiedziała, że nic się nie stało, skłamałabym. A wiesz dlaczego? Bo stało się. Nie mogę o nim zapomnieć. - Przytuliłem ją do siebie i zacząłem uspokajać.
-Czyli zakochałaś się w nim? - Może zadaję głupie pytania, ale jestem trochę mało kumaty w takich sprawach.
-No tak. Od samego początku nie był mi obojętny, ale próbowałam to zwalczać, a teraz... przez was siedzę w tym bagnie i ciężko mi się będzie z tego otrząsnąć. - Muszę coś wymyślić, żeby im pomóc. Z tego co zauważyłem, to Michael też się zakochał. Hmm... tylko jak to sprawdzić.
Kiedy Diana poszła do swojego pokoju, szybko wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer do Manuela.
-Halo. - Usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
-Cześć Manuel, słuchaj, pojechałbyś może do Michaela i wypytał się go o wszystko? - No może mówię zbyt ogólnie, ale to mój nawyk.
-A o co konkretnie?
-No bo Diana i Michi zerwali ze sobą i jakbyś mógł wypytać się go, o co poszło i czy czuje coś do niej. Bardzo mi na tym zależy. Przyciśnij go, żeby się wszystkiego dowiedzieć. - Może to jest bardzo odpowiedzialne zadanie, ale ufam Manuelowi i wiem, że jak chce to potrafi.
-Dobra. Zaraz do niego jadę. Postaram się dowiedzieć jak najwięcej. - Był bardzo poważny jak na niego.
-Okay. To jak się czegoś dowiesz to dzwoń.
-Dobra. Będziemy w kontakcie.
(Manuel)
Postanowiłem jak najszybciej wypełnić prośbę Stefana. Wsiadłem do samochodu i po paru minutach byłem pod domem Michaela. Podszedłem do drzwi i niepewnie zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili byłem już w środku.
-Słabo coś wyglądasz. - Rzuciłem krótką uwagę w jego stronę. Miał potargane włosy i zaczerwienione oczy. Miałem wrażenie, że nie zwrócił uwagi na to, co powiedziałem.
-Chciałeś o czymś porozmawiać? - Zbyt dobrze mnie znał. Zwykle jak do niego przychodziłem bez zapowiedzi, chodziło albo o wyciągnięcie go na piwko, albo o zwierzenie się. W tym przypadku chodziło o to drugie, tylko teraz nie ja miałem się zwierzać, tylko chciałem aby on to zrobił.
-Tak. O tobie i Dianie. - Może za szybko to powiedziałem, ale inaczej nie umiem.
-Zerwaliśmy. - Powiedział ze smutkiem. Dobrze wiedziałem o tym, bo Stefan mnie poinformował, ale musiałem udawać zaskoczonego.
-Jak to? Pokłóciliście się? - Chyba narazie dobrze mi idzie.
-Nie pokłóciliśmy się. Doszliśmy do wniosku, że nie pasujemy do siebie. Nadal jesteśmy przyjaciółmi. - Ostatnie słowo jakoś dziwnie zaakcentował.
-Znam cię nie od dziś i dobrze wiem, co ci leży na sercu, a raczej kto. - Nie lubię owijania w bawełnę. Zawszę muszę mówić konkretnie.
-No wiesz, ja sam nie wiem dobrze co czuję. - Zaczął chodzić w kółko, a ja siedząc na sofie patrzyłem się na niego z niedowierzaniem.
-Powiedz co ci leży na sercu, a ja ocenię. - Może tymi słowami go przekonam, żeby się wyżalił. Usiadł obok mnie i zaczął mówić.
-Znasz to uczucie, kiedy nie widzisz jakieś dziewczyny przez kilka minut i już tęsknisz? Nie możesz doczekać się kolejnego spotkania. Na samą myśl, że kiedyś spotka swojego księcia z bajki, którym nie będziesz ty, aż skręca cię z bólu. Pragniesz rano budzić się przy niej. Oddałbyś życie za nią... Nie wiem jak jeszcze mogę to obrać w słowa. - Szczęka mi opadła. Teraz jestem już pewien, że po zakończeniu kariery sportowej założę biuro matrymonialne. Muszę tylko zeswatać Michiego i Dianę.
-Michael. Ty chyba po raz pierwszy jesteś zakochany. - Stwierdzam fakt, jako dyrektor mojej przyszłej działalności.
-Myślisz?
-No wszystko na to wskazuje. - Może w moją działalność zaangażuję Stefana. Jakby nie patrzeć gościo też ma talent.
-Co mam teraz robić?
-Idź do niej jak najszybciej i jej powiedz co czujesz. - Co jak co, ale w udzielaniu rad jestem najlepszy.
-Ale nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. Zrozum. - Jak go zaraz palnę w ten pusty łeb. Przecież, gdyby każdy tak myślał jak on to ten świat całkiem by zszedł na psy.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. A co, jeżeli ona czuje to samo do ciebie? - Nie miałem takiej pewności, ale założyłem, że skoro Stefan kazał mi przyjść do Michaela, to tak jest.
-Niemożliwe. Powiedziałaby mi. - Położył dłoń na twarzy, wstał i odwrócił się tyłem do mnie. Zapewne rozmyślał.
-A nie przyszło ci do tej pustej głowy, że ona myśli dokładnie tak jak ty? - Byłem w stu procentach przekonany, co do tego, co mówię.
-Może faktycznie. Dziwnie się jakoś zachowywała przez ostatnie dni.
-No widzisz, wszystko na to wskazuje. Idź do niej jak najszybciej. - Zamiast posłuchać moich rad, usiadł obok mnie zamyślony.
-Nie. Przynajmniej nie dzisiaj.-Spojrzałem na niego. - Późno już jest. - Odparł, kiedy zauważył moje osłupienie.
-Mam nadzieję, że wszystko przemyślisz i zrobisz tak, jak ci powiedziałem. - Pogroziłem mu palcem. - Dobra, będę się zbierać już. Widzimy się jutro na treningu. - Wyszedłem z jego mieszkania, po czym zadzwoniłem do Stefana. Usłyszałem tylko, że odebrał telefon i nie czekając na "Halo" zacząłem mówić. - Cześć Stefan. Właśnie od niego wyszedłem i wszystkiego się dowiedziałem, ale może nie będziemy o tym gadać przez telefon, tylko jutro po treningu wyskoczymy na jakieś piwko. Co ty na to?
-Dobra. To do jutra.
Tak, wiem. Pisałam, że przedłużą to, ale wpadł mi do głowy całkiem nowy pomysł. Tak w ogóle to już myślałam, że nie dam rady napisać tego rozdziału, bo drzewa się połamały w okolicy i prądu nie miałam, ale na szczęście miałam w laptopie pełną baterie i w Wordzie udało mi się napisać. Nie miałam prądu przez 27 godziny. Jak ja to wytrzymałam? Dobra tam, mniejsza o to, piszcie, czy się podoba.

4 komentarze:

  1. Yay! osobiście bym Ci dostarczyła zapas powerbanków abyś mogła podładować baterie w laptopie <3
    Jak zwykle jestem oczarowana. Jeszcze ten Krafti, który tak ratuje sytuacja z Manuelem. Jejku mam nadzieję, że Diana i Michi się niedługo zejdą :D chociaż te ich podchody do siebie też są urocze :D Jak ja się dobrze czuję wśród tych Austriaków <3

    zapraszam w poniedziałek do siebie na nowy rozdział <3 i czeeekam na kolejny u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście wpadnę do ciebie jak się pojawi nowy rozdział :) U mnie powinno się coś w pojawić we wtorek ;)

      Usuń
  2. Super w takim razie odliczam do wtorku! :)
    jeszcze chciałam dodać, że bardzo mi się podoba to pisanie z punktu widzenia kolejnych osób :D można na swobodnie zajrzeć do ich głowy <3 szczególnie do Krafciątka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) W sumie przez ostatnią godzinę pisałam rozdział i prawie mam gotowy, więc być może jeszcze jutro się pojawi ;)

      Usuń