(Diana)
Sen nie przychodził mi łatwo. Przekręcałam się z boku na bok, szukając idealnej pozycji, żeby odpłynąć do krainy Morfeusza, ale moje starania poszły na nic. Cały czas miałam w głowie to, co wydarzyło się ostatnio między mną a Michim. W mojej głowie pozostawał jedynie mętlik. Miałam trzy wyjścia: iść do niego, wyznać mu miłość i czekać, co będzie miało miejsce potem; wyjechać stąd bez słowa; pozostać dalej przyjaciółmi i zachowywać się jak do tej pory. To ostatnie chyba jest najtrudniejsze. Pomimo, że jestem dobrą aktorką, to ciężko mi jest kłamać mu prosto w oczy. Jakby nie patrzeć robię to od samego początku. Z kolei ucieczka nie byłaby taka zła. Chociaż z drugiej strony, nie chciałabym, żeby się na mnie obraził do końca życia. Poza tym nie wiem, czy dałabym radę żyć bez jego osoby. Właśnie. Co ja pocznę, jak moje wakacje u Stefana się skończą i przyjdzie mi wyjechać? Rozłąka będzie trudna. Jak ja to w ogóle zniosę? Na razie wolę o tym nie myśleć. Co do kolejnego wyjścia z sytuacji, byłoby trudno, ale chyba najbardziej uczciwie względem Michaela. Może by tak spróbować mu o tym powiedzieć? Nie wiem, czy mi to wyjdzie, ale spróbuję. Nie mogę dalej żyć w takim stresie.Wzięłam do ręki telefon, aby zerknąć, która jest godzina. Okazało się, że jest 2:17. Położyłam się na plecach, wpatrując w sufit, który i tak słabo widziałam po ciemku. Nie miałam kompletnie pomysłu, co mogę robić. Najchętniej bym się poszła przewietrzyć, ale o tej godzinie może być niebezpiecznie. No cóż, pozostało mi jedynie leżenie i myślenie... o Michaelu. Dlaczego musiałam się zakochać w przyjacielu? Kiedyś moi znajomi mówili, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Wyśmiałam ich wtedy. Teraz z dnia na dzień, przekonuję się, że jednak odrobinę mieli rację.
Było już nad ranem, kiedy udało mi się usnąć. Gdy się obudziłam, dochodziło południe. Poszłam do łazienki się ogarnąć i zeszłam na śniadanie. Szybko zjadłam i wyszłam na spacer. Poszłam dokładnie w to miejsce, gdzie wczoraj całowałam się z Michaelem. Znowu oparłam się o barierkę, spoglądając na jadące samochody. Stałam tak przez dłuższy czas, wspominając wszystko to, co wydarzyło się ostatniego wieczoru. Z rozmyślania wyrwał mnie głos... jego głos.
-Diana? - Odwróciłam się pomału w jego stronę. Napotkałam śliczny uśmiech z jego strony.
-Cześć Michi. - Wysiliłam się na mały uśmiech. - Co ty tu robisz? - Myślałam, że o tej porze powinien być na treningu, ale najwidoczniej wcześniej się skończył.
-Przechodziłem akurat tędy i cię zobaczyłem, więc postanowiłem się przywitać. - Spuścił lekko głowę, jakby coś ukrywał. - A ty co tu robisz? - Podszedł do barierki i zaczął się rozglądać po okolicy.
-Spodobało mi się to miejsce i... przyszłam rozmyślać nad kilkoma sprawami. - Kiwnął tylko głową, na znak, że rozumie.
-Muszę cię przeprosić za wczoraj. Nie powinienem. Głupio zrobiłem, ale nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam. - Złapałam go za dłoń.
-Nie przepraszaj. To była tylko i wyłącznie moja wina. Nie mówmy już o tym. Lepiej powiedz jak na treningu.
-No... ten... tego... - Spojrzałam na niego marszcząc brwi. - Zrobiłem sobie dziś wolne.
-Czemu? Przecież niedługo zaczyna się LGP.
-Strasznie zmęczony ostatnio jestem. Dzisiaj prawie całą noc nie spałem. Usnąłem dopiero nad ranem. - Faktycznie nie wyglądał najlepiej.
-Heh, to tak jak ja. I to już nawet nie chodzi o to, że przez ścianę było słychać chrapanie Stefana. Po prostu nie mogłam usnąć, a przez moją głowę przechodziło milion myśli na sekundę. Nawet o drugiej w nocy chciałam się przejść, ale stwierdziłam, że to nienajlepszy pomysł.
-Trzeba było do mnie zadzwonić, chętnie bym się z tobą przeszedł. - Uśmiechnął się szeroko, po czym zaproponował, żebyśmy przeszli się w stronę parku. Tak też uczyniliśmy.
-Nie sądzę, żeby o drugiej w nocy, chciało ci się iść ze mną na spacer. - Dodałam po paru minutach ciszy.
-Wiedz, że dla ciebie zawsze znajdę czas.
-Nawet w środku nocy?
-Nawet w środku nocy. - Uśmiechnął się. Szczerze mówiąc podobało mi się to, co powiedział. W mojej głowie już układał się plan, żeby zadzwonić do niego w środku nocy i poprosić o wyjście na spacer. Oczywiście głównie w celu obudzenia go i zobaczenia, czy się przypadkiem nie zdenerwuje z pobudki. Jeżeli się wkurzy, to zacytuję jego słowa.
Spędziłam z Michaelem miło dzień. Robiło się już ciemno kiedy wracałam do domu. Zauważyłam Stefana, który stał przed drzwiami. Wyglądał co najwyżej dziwnie.
-Stefciu, a co ty tak stoisz samotnie przed domem? - Zaśmiałam się, idąc w jego stronę.
-O, Diana. Właśnie na ciebie czekałem. Mamy inwazję w domu, już wypryskałem całe mieszkanie. Czekałem w sumie tylko na ciebie. Nie można teraz wchodzić do środka. Dopiero jutro... - Przerwałam mu w pół słowa.
-Jak to dopiero jutro? Co to za inwazja? - Ostatnie słowo wypowiedziałam, pokazując palcami cudzysłów.
-Lato jest teraz i pełno jakiegoś robactwa się zalęgło. 12 godzin nie wolno wchodzić do środka...
-Chwila! To gdzie ja mam spać?! - Udałam zamyśloną. Szczerze mówiąc, to coś mi w tym nie grało. Czy to możliwe, żeby odstawiał taką scenkę? W sumie facetom wpadają do głowy różne głupoty, w szczególności Stefanowi... i Manuelowi. Właśnie, Manuel. Przecież jeżeli... Nie, nie mogę w to uwierzyć. Posunęli by się do tak idiotycznego pomysłu?
-Ja zaraz jadę do Manuela, a ty... Hmm... Ciebie mogę podrzucić do Michaela. - Dlaczego mnie nie zdziwiła jego propozycja? Nie, to już jest nie na moje nerwy. Poczułam, że zaraz wybuchnę ze złości.
-Dlaczego akurat do Michaela? - Zapytałam, żeby popatrzeć, co tym razem wymyśli.
-No bo... ten... no... najlepiej się chyba dogadujecie, a nikogo innego tu nie znasz. - Wywróciłam tylko oczami, po czym podeszłam do drzwi, usiłując wejść do środka. Niestety kuzynek się na to chyba przygotował, bo zamknął je na klucz. - Co ty robisz, przecież mówiłem ci, że... -Nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
-Yhy, już to widzę. Otwieraj te drzwi! Zmęczona jestem, chcę wejść do środka! - Krzyknęłam ze zdenerwowaniem.
-Ale...
-Dawaj te klucze! - Wyciągnęłam rękę, aby dał mi klucze. Spojrzał na mnie dziwnie, po czym niepewnie dał mi je do ręki. Złapałam je nerwowo, po czym szybkim ruchem próbowałam otworzyć drzwi. Kiedy już mi się to udało, weszłam do środka, zrobiłam może ze dwa kroki, po czym momentalnie się cofnęłam. To było okropne uczucie. - Czyś ty zdurniał?! Wypsikałeś całe mieszkanie gazem pieprzowym?!
-To środek owadobójczy. - Spojrzał na mnie.
-Żebym ja cię takim środkiem zaraz nie wypsikała. Mam cię dość! Idę spać do Emmy! Nie wiem kiedy wrócę! Nara! - Spojrzałam na niego karcąco i wyszłam jak najszybciej z jego posesji. Oczywiście żadnej Emmy tutaj nie znałam. Nie chciałam mu mówić, że idę do Michaela, bo zapewne dałabym mu satysfakcję, czego nie chciałam. Byłam taka zdenerwowana, że doszłam do jego domu bardzo szybko. Chwilę mi zajęło zdecydowanie się na zadzwonienie dzwonkiem. Kiedy już to zrobiłam, ujrzałam w drzwiach Michiego. - Cześć, mogę wejść? - Zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że mi nie odmówi.
-Oczywiście. - Odsunął się na bok, żebym mogła swobodnie przejść.
-Mogę u ciebie przekimać? Mówię ci tak mnie ten idiota Stefan zdenerwował, że głowa mała.
-Pewnie, że możesz. - Uśmiechnął się przyjaźnie. - Mój dom jest zawsze dla ciebie otwarty. - Po tych słowach trochę się uspokoiłam. Podeszłam do Michaela i go przytuliłam.
-Dziękuję. - Wyszeptałam mu do ucha. Kiedy już się od niego oderwałam, usiedliśmy na sofie i opowiedziałam mu o tym, co wymyślił Stefan. Zaczął się śmiać.
-Nie no, ja wiedziałem, że on z Manuelem mają zwariowane pomysły, ale żeby całe mieszkanie wypsikać gazem pieprzowym...
-Mi tam wcale do śmiechu nie jest... W sumie gdyby nie ty, to bym już pakowała walizkę i wracała do domu.
-A więc jednak trochę zależy ci na mnie. - Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - Powiedziałam to trzymając swoją dłoń na jego twarzy i kciukiem gładząc jego policzek. Mała łezka chciała polecieć po mojej twarzy, ale szybkim ruchem ręki ją powstrzymałam.
-Muszę ci coś powiedzieć. - Złapał moją dłoń i spojrzał na mnie czułym spojrzeniem.
-Co takiego? - Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Kiedy tak milczał, coraz bardziej zaczęłam się bać, że coś się stało. - Powiedz, bo zaczynam się denerwować.
Rozdział trochę krótszy i ogólnie nie jestem z niego zadowolona. Najwięcej weny mam w późnych godzinach nocnych, ale w tym tygodniu mi się szkoła zaczęła, więc nie mogę sobie na to pozwolić. Zbliża się weekend, więc być może uda mi się coś lepszego napisać. Koniecznie komentujcie, czy się podoba.
HAHAHAHAHAHAHAH, inwazja <3 cały Krafti, jejku jak ja go uwielbiam. Serio jestem pewna, że takie wydarzenie mogłoby mieć miejsce :D teraz za każdym razem jak go zobaczę to w głowie będę miała Twoje opowiadanie i Krafta pod drzwiami. Ale wracając do tego co było wcześniej! tj do naszej ZAKOCHANEJ PARY <3 jejku jak ja im kibicuje! oni dosłownie proszą o to aby być razem! jeszcze ten moment kiedy się spotkali w tym samym miejscu. CUDO!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejną część <3
Dzięki <3 Biorę się za pisanie kolejnej części i z niecierpliwością czekam na twój kolejny rozdział ;)
UsuńPisz pisz <3 bo dobrze Ci to idzie <3 mój kolejny już jest napisany czeka tylko na odpowiedni moment aby go opublikować ^_^ może w sobotę się pojawi,
OdpowiedzUsuńkurczę nadal nie mogę z tej inwazji! teraz jak jeszcze przeglądam zdjęcia z dzisiejszych skoków <3 hahaha
Jutro powinien się pojawić, bo już go prawie kończę, oczywiście czekam z niecierpliwością u ciebie na nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńPierwsza wersja miała być, że czujnik dymu włączył, ale stwierdziłam, że to zbyt oklepane by było i zmieniłam :D
yay! to jutro premierowo i u mnie i u Ciebie :D <3 jak dobrze!
Usuńjejku czujnik dymu to nic w porównaniu z INWAZJĄ :D
Też tak właśnie uważam :D
Usuńw ogóle widziałaś jak Daniel Andre Tande tańczy w sukience dirty dancing? :D
UsuńTak widziałam :D ładnie tańczy, tylko trochę za niskiego partnera ma XD
OdpowiedzUsuńon mi tak zrobił dzień :D serio kocham ich wszystkich za to :D w ogóle co on sobie za kolczyki wsadził xD HIT
OdpowiedzUsuńJeszcze buty miał fajne :D
OdpowiedzUsuń