środa, 8 marca 2017

Rozdział X

(Diana)
Obudziłam się z myślą, że jest już ranek. Kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że jest ciemno. Pomimo tego, czułam się bardzo wyspana. Wzięłam do ręki telefon, aby następnie włączyć wyświetlacz, z którego mogłabym odczytać godzinę. Zegar wskazywał 2:43. Zachciało mi się pić, więc postanowiłam po cichu pójść do kuchni, aby nie obudzić Michaela, który spał w salonie, który był połączony z kuchnią. Wyszłam po cichu z pokoju i zobaczyłam go siedzącego przy stole.
-Nie śpisz? - Zapytałam niepewnie. Nie chciałam go wystraszyć, w końcu wyglądał na bardzo zamyślonego. Po moich słowach odwrócił się momentalnie w moją stronę.
-Cześć. Jakoś nie mogę spać, a ty?
-Wody przyszłam się napić. - Podeszłam do niego i przykucnęłam. - A widzisz? Miałam rację, mówiąc, żebyś spał u siebie w pokoju. Ja bym się zdrzemnęła na kanapie. Sen zawsze łatwo mi przychodzi.
-Przecież jesteś moim gościem, więc jakbym mógł... Po za tym to nie przez to, tylko przez natłok myśli. - Momentalnie wstałam i ruszyłam w stronę kranu.
-Ok, rozumiem. Nie przeszkadzam ci już. - Nalałam szybko szklankę wody i poszłam do sypialni.
Usiadłam na łóżku po turecku. Nie byłam do końca przekonana, czy uda mi się jeszcze usnąć. To się robi już chore. Całe to udawanie, że Michael jest dla mnie tylko przyjacielem mnie wykańcza. Czuję jak wszystko się we mnie gromadzi. Boję się tylko, że będzie tego tak dużo, że któregoś dnia wszystko wykrzyczę z siebie w najmniej odpowiednim momencie. Czasami mam ochotę po prostu się na niego rzucić. Ale STOP. Muszę trochę przyhamować. Tak w ogóle to... Z zamyślenia wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Po chwili ujrzałam w nich Michaela.
-Mogę?
-Jasne, siadaj. - Poklepałam miejsce obok siebie. Po tym geście z mojej strony podszedł i zajął miejsce obok mnie.
-Tak właściwie to chcę być fair wobec ciebie i muszę ci coś powiedzieć. - Trochę mnie zaniepokoiły jego słowa. - Bo chodzi o to, że... Po prostu, to się zaczęło jak pierwszy raz cię zobaczyłem wtedy na lotnisku i później... Sam nie wiem jak to się stało, ale... - Zrobił przerwę i spojrzał mi w oczy. Trwało to może z pięć sekund, wystarczyło jednak do tego, abym zrozumiała co ma na myśli. Po chwili poczułam jego wargi na swoich. Tym razem całował jakoś inaczej. Czułam uczucie bijące od niego. Czułam, ile serca w to wkłada. Może to głupio zabrzmi, ale to był najpiękniejszy pocałunek w moim życiu. Kiedy już się oderwaliśmy od siebie, zaczęliśmy się śmiać.
-Michi, głuptasie, naprawdę nie zauważyłeś wcześniej, że nie jesteś mi obojętny? - Pokiwał przecząco głową.
-Manuel raz mi zrobił wykład i dał mi trochę do myślenia, ale nie wiem dlaczego, ale nie dopuszczałem do siebie tej myśli. Nie sądziłem nigdy, że my razem... Myślałem, że traktujesz mnie jak przyjaciela.
-Traktowałam, do czasu... Później zdałam sobie sprawę, że chyba się zakochałam. - Patrzył się na mnie z taką czułością, jak jeszcze nikt nigdy na mnie nie patrzył. - Czemu mi się tak przyglądasz?
-Mówiłem ci już, że kocham patrzeć w twoje oczy? - Pokiwałam przecząco głową. - To w takim razie mówię teraz. Kocham patrzeć w twoje oczy. - Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
Nawet nie wiem, kiedy usnęliśmy. Kiedy się obudziłam, nie mogłam się przekręcić. Coś mnie przytrzymywało i zmuszało do leżenia na plecach. Rozejrzałam się. Obok mnie spał Michi. Był przytulony do mnie, przez co nie mogłam się ruszyć. Dopiero uniosłam jego rękę i wyswobodziłam się z uścisku, aby potem móc obudzić go czułym pocałunkiem.
-Dzień dobry, kochanie. - Uśmiechnęłam się kiedy otworzył oczy.
-Z taką słodką pobudką każdy dzień będzie dobry. - Ponownie złączyliśmy nasze usta.
-Wstajemy? - Oparłam głowę na łokciu.
-Jeszcze trochę się zdrzemnę. Za głośno w nocy chrapałaś. - Zaśmiał się. Mi jednak nie było do śmiechu. Zacisnęłam usta i nabrałam dużo powietrza, po czym odwróciłam się plecami do niego. - Ej przecież żartowałem.
-No ja myślę. - Postanowiłam trochę poudawać obrażoną dziewczynkę. Chciałam zobaczyć jak się zachowa.
-Nie fochaj się na mnie. - Pocałował mnie w szyję, po czym zaczął powoli kierować się w stronę ust. Kiedy poczułam jego wargi na swoich, przekręciłam się na plecy, wymiękłam i oddałam pocałunek. - Nie gniewasz się już?
-Jeszcze odrobinkę. - Uśmiechnęłam się, a po chwili znowu czułam jego wargi na moich ustach.
-Na weekend wybieram się do moich rodziców, może masz ochotę pojechać ze mną? Poznasz moich braci. Na pewno się ucieszą.
-Z chęcią. Już nie mogę się doczekać.
W czwartek wieczorem wracałam do domu ze spaceru, gdy nagle ktoś zakrył dłońmi moje oczy. Najpierw się wystraszyłam, bo się tego nie spodziewałam, ale po chwili wiedziałam, że to Michael. Wszędzie byłabym w stanie poznać jego dłonie.
-Cześć Michi. - Zaśmiałam się.
-Skąd wiedziałaś, że to ja? - Przytulił się do mnie i swoją twarz ułożył na moim ramieniu.
-Wszędzie poznam te perfumy, a przede wszystkim dłonie. - Odwróciłam się twarzą do niego, po czym dałam mu buziaka.
-Tylko tyle? Chyba się zaraz obrażę. - Udawał obrażonego, co doprowadziło mnie do śmiechu. Po chwili zawiesiłam swoje ręce na jego szyi i pocałowałam go namiętniej. Chyba już się nie gniewał.
-Tak właściwie, to przyszedłem porwać cię na kolację, i nie słyszę odmowy. - Spoważniał, mówiąc ostatnie słowa.
-A co jeśli jadłam już kolację? - Zapytałam, choć tak naprawdę nie jadłam.
-Nie możliwe.
-Masz rację, nie możliwe. - Zaśmiałam się. Złapał mnie za dłoń i poszliśmy do pobliskiej restauracji.
Siedzieliśmy już w restauracji i jedliśmy zamówioną wcześniej kolację. Słychać było dźwięki relaksującej muzyki. Po skończonym posiłku Michael wyciągnął jakąś kopertę i mi ją wręczył. Chwyciłam ją, po czym powolnym ruchem otworzyłam. Moim oczom ukazały się bilety. Na początku nie zrozumiałam, o co chodzi, ale kiedy zaczęłam się bardziej wczytywać, zrozumiałam o co chodzi.
-Jutro jedziemy do moich rodziców na weekend i kiedy tylko wrócimy, od razu pojedziemy razem na wakacje. Niedługo zacznie się LGP i nie będziemy spędzać razem tyle czasu, co do tej pory, więc taka mała rekompensata. A, i nie chcę słyszeć żadnej odmowy. - Doszukałam się informacji, że mój chłopak zabiera mnie na Wyspy Kanaryjskie. Byłam bardzo szczęśliwa. Nigdy przedtem tam nie byłam, pomimo, że dużo podróżowałam po świecie.
-Michi... -Spojrzałam mu głęboko w oczy. - To najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. - Dałam mu buziaka w usta. Uśmiechnęłam się, po czym zadzwonił mój telefon. Wyjęłam komórkę z torebki. Na ekranie dostrzegłam obcy numer. Pokazałam go Michaelowi. - Znasz ten numer? - Zerknął i po chwili odebrał telefon.
-Halo?
-...
-To do ciebie. - Podał mi komórkę. Trochę nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, a raczej kogo.
-Słucham? - Powiedziałam niepewnie.
-Diana, jak dobrze cię słyszeć. Nawet nie wiesz ile się namęczyłem, by znaleźć twój numer. - Zamarłam. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, po czym zacisnęłam zęby. Każdego mogłabym się spodziewać, tylko nie jego. Momentalnie się rozłączyłam. Wszystko we mnie buzowało ze złości. Michael chyba to zauważył.
-Wszystko w porządku? - "Nie nic nie jest w porządku"; pomyślałam, ale nie mogłam mu tak odpowiedzieć.
-Tak, tylko...
-Kto dzwonił? - Zapytał się. Musiałam mu wszystko powiedzieć. Nie mogłam przed nim ukrywać tak ważnej kwestii.
-Mój były. Nie widziałam go chyba z rok. Rodzice zawsze chcieli, żebym z nim była, więc po dłuższym czasie się zgodziłam dla świętego spokoju. Spotykaliśmy się jakiś czas, ale trzymałam go na dystans. Po pewnym czasie zapragnął czegoś więcej, ale ja nie chciałam i wtedy z nim zerwałam. Nie dawał mi spokoju. Nachodził mnie. Nie miałam normalnego życia. Cały czas żyłam w strachu, że pojawi się gdzieś niespodziewanie. Później wniosłam sprawę do sądu i dostał zakaz zbliżania się do mnie. Potem wyprowadziłam się od rodziców i zmieniłam numer. Miałam nadzieję, że da mi spokój, ale najwyraźniej postanowił dalej niszczyć mi życie. - Spojrzałam smutno na Michiego.
-Nie przejmuj się nim. Ja zawsze będę przy tobie. Obronię cię w razie potrzeby. - Przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Nie martwię się zbytnio o to. Bardziej boję się, że jak się dowie, że jesteśmy razem, to będzie chciał coś namieszać między nami. Boję się cholernie, że wymyśli coś, żeby nas poróżnić. - Wtuliłam się jeszcze bardziej w niego.
-Wiesz, że do tego nie dojdzie. Miłość wszystko przezwycięży. Wystarczy, że będziemy czujni i nie wpadniemy w żadne jego intrygi.
-Teoria jest łatwa, gorzej z praktyką. - Odsunął się delikatnie ode mnie i uniósł mój podbródek na góry, w taki sposób, abym na niego spojrzała.
-Ufasz mi?
-Przecież wiesz, że najbardziej na świecie.
-No właśnie. Ja tobie też, więc nie musisz się o nic martwić. - Złączył nasze usta w długim, namiętnym pocałunku. Jego słowa podniosły mnie na duchu. Teraz byłam już przekonana, że nic nie stanie na przeszkodzie do naszego szczęścia.
Trochę długo pisałam ten rozdział, ale ostatnio miałam sporo nauki i nie mogłam sobie pozwolić na pisanie. Koniecznie piszcie czy się podoba, bo to naprawdę bardzo motywuje.

3 komentarze:

  1. Przepraszam za Spam:
    Zapraszam serdecznie na nr.12 - https://zycie-jest-wygrana.blogspot.com/2017/03/wygrana-dwunasta-po-prostu-pyn-poczuj.html

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy każdy były facet ma jakiś radar, który daje mu znać gdy tylko jego była dziewczyna ma szanse ułożyć sobie życie? :D jejku! ale rozdział jest cudowny! Czekałam na to aż w końcu się zejdą i to z jakim skutkiem! Takie wakacje to nie byle co :D sama bym chętnie poleciała na jakieś wyspy *.* JOHANN, czy ty nie chcesz Lucy zabrać gdzieś w ciepłe kraje..

    ps. kocham Cię za to, że zaczyna być pod górkę :D liczę na to, że jeżeli rodzice Michiego czegoś nie wykręcą to były pojawi się i zacznie walczyć :D

    Czekam na kolejny, przepraszam też, że tak późno się zjawiłam :c i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były trochę namiesza między nimi, ale dopiero po wakacjach :D
      Idę przeczytać u ciebie nowy rozdział <3

      Usuń