wtorek, 1 sierpnia 2017

Rozdział XXI

(Diana)
-No nareszcie wróciłaś. Pojechałaś nie wiadomo gdzie moim samochodem, a ja muszę siedzieć w domu, bo nie masz kluczy, żeby jakby co wejść do środka. - Doszedł mnie głos Stefana zaraz po tym jak przekroczyłam próg domu. Doskonale wiedziałam, że nie powinnam tak postąpić, ale w tamtej chwili liczyło się tylko jedno.
-Przecież wiesz, że byłam oglądać z Marisą mieszkanie. - Wywróciłam oczami po czym usiadłam obok niego na kanapie.
-I jak? - Zapytał nie odrywając wzroku od telewizora.
-Śliczne. Jak się w nim urządzę to musisz koniecznie przyjechać. - Zakrztusił się popcornem i spojrzał na mnie. - Tak, kupiłam. Muszę przyznać, że dosyć tanio.
-To super. To co, kiedy parapetówka? - Wyszczerzył się na co oberwał ode mnie poduszką. - Ej, no co? Przecież będzie fajnie. Zaproszę chłopaków ze skoczni i będzie super, tak jak wtedy, gdy przyjechałaś do mnie. Pamiętasz? - Posmutniałam, bo przypomniało mi się o Michaelu i o tym, że nic nie powiedziałam Stefanowi.
-Przez mgłę. - Mruknęłam pod nosem i spuściłam głowę.
-Ej, co jest między tobą a Michaelem? Powiedz. - I teraz zadaję sobie w myślach pytanie, jakim cudem mnie aż tak dobrze rozgryzł. - Mam wrażenie, że mnie unika, a ty... niby zachowujesz się normalnie, ale momentami mam wrażenie, że jesteś jakaś smutna. - Zrobił chwilę przerwy jakby się nad czymś zastanawiał, a po chwili dalej kontynuował swój monolog. - Poza tym to ostatnie wyjście do klubu. Podejrzewam, że musiałaś mieć jakiś powód. - Spojrzałam na niego zaszklonymi oczami. - A więc? - Próbował mnie pospieszyć. Panująca cisza była bardzo działająca na nerwy.
-No co mam ci powiedzieć!? - Nie wytrzymałam i gwałtownie wstałam z kanapy. - Zerwaliśmy ze sobą. - Powiedziałam ciszej. Po chwili spojrzałam na zaskoczoną minę Stefana. Najwidoczniej się tego nie spodziewał. Nagle złapałam się za czoło, bo zakręciło mi się lekko w głowie i z powrotem usiadłam.
-Diana? Wszytko w porządku? - Zapytał z troską w głosie, na co pokiwałam tylko głową na znak, że nie ma się o co martwić.
-Tylko w głowie mi się lekko zakręciło. Już wszystko w porządku. - Uspokoiłam go.
-Na pewno? - Pokiwałam głową. - Może zadzwonię po lekarza i... - Nie dałam mu dokończyć.
-Nie trzeba. Wszystko już w porządku. - Próbowałam go uspokoić.
-Dlaczego zerwaliście?
- Proszę, nie mówmy o tym. - Każde poruszenie tego tematu było dla mnie ciężkie. Może z zewnątrz to tak nie wyglądało, ale w środku byłam cała rozdarta. Nie da się opisać słowami bólu jaki mi wyrządził swoimi słowami. W tamtym momencie czułam jak moje serce rozpada się na kawałki. Nie mam pojęcia jakbym zareagowała gdybym go zobaczyła lub chociażby usłyszała jego głos.
-Jak nie chcesz to nie. Nie będę cię przecież zmuszał, tylko się martwię.
-Na prawdę nie masz o co. - Próbowałam go uspokoić. - Posłuchaj. Mimo wszystko chcę, żeby między wami było wszystko w porządku tak, jak do tej pory.
-Dlaczego wy dziewczyny myślicie, że my nie umiemy oddzielić takich rzeczy od ciebie? To, że wam nie wyszło nie oznacza, że pójdę i obiję mu mordę. Poza tym ja nadal wierzę w to, że jeszcze do siebie wrócicie. Nie mam pojęcia dlaczego zerwaliście, ale wy za bardzo do siebie pasujecie, żeby nie byś razem. Uwierz mi. - Puścił do mnie oczko i poszedł do kuchni. - Chcesz coś do picia!? - Krzyknął z pomieszczenia obok.
-Nie, pójdę się zaraz położyć. Dzisiejszy dzień był męczący. - Poszłam do Stefana, aby jeszcze o coś zapytać. - Mówiłeś, że mam szwy, tak? Bo wiesz, pod tym opatrunkiem nie widać zbytnio.
-No tak. - Zajął się robieniem herbaty.
-A kiedy mogę zdjąć?
-W poniedziałek, ale nie przyszły tylko następny. - Odwrócił się w moją stronę z kubkiem herbaty w jednej ręce. - Może jednak? - Próbował mnie przekonać do skosztowania.
-No dobra, ale tylko łyczka.
(Michael)
-A więc to fotomontaż, czy nie? - Zapytałem lekko zniecierpliwiony.
-Fotomontaż. - Z jednej strony spadł mi kamień z serca, a z drugiej czułem się teraz mega głupio. Jak ja mogłem uwierzyć komuś obcemu zamiast jej. Manuel miał rację. Jestem idiotą. - Muszę panu przyznać, że dosyć słaby. Musiał to zrobić koś, kto się kompletnie na tym nie zna.
Wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem to wyjąłem zapalniczkę i podpaliłem te fotografie. Najwyżej włączy się wykrywacz dymu. Trudno. Mam to teraz gdzieś. Jedyne czego teraz chcę to zobaczyć się z Dianą. Dzisiaj już jest za późno na rozmowę, ale jutro koniecznie pójdę z nią pogadać.
(następny dzień)
Obudziłem się o siódmej rano i od razu, nie jedząc nawet śniadania, poszedłem do Stefana z myślą, że zastanę Dianę. Chciałem prosić ją o wybaczenie. Jak ja mogłem być takim bezmózgim idiotą? Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju przez całą noc. Tak bym chciał żebyśmy byli teraz razem. Chciałbym ją przytulić. Strasznie mi jej brakuje. Dla niej mógłbym zrobić wszystko.
-Po co mnie budzisz o tak wczesnej porze? - Zapytał lekko poddenerwowany zaspany Stefan.
-Wiem, że jest mega wcześnie i pewnie pół miasta jeszcze śpi, ale to ważne. Zastałem Dianę? Muszę z nią koniecznie pogadać. - Kraft popatrzył tylko na mnie i pokiwał głową. Kompletnie nie miałem pojęcia o co może mu chodzić. Chyba, że jest wkurzony za to jak potraktowałem Dianę i w sumie mu się nie dziwię. Też bym był zdenerwowany na jego miejscu. Zachowałem się jak skończony kretyn. Zdaję sobie sprawę, że teraz będzie trudno odbudować zaufanie Diany, a może nawet i Stefana. W sumie nawet bym się nie zdziwił jakby rzucił się na mnie z pięściami. Zasłużyłem sobie na to. Chociaż przy jego wzroście, oczywiście nikomu nie ubliżając, mogłoby to trochę zabawnie wyglądać.
-Wiedziałem, że długo bez siebie nie wytrzymacie. - Chciałem coś powiedzieć, ale mnie ubiegł. - Nie ma jej. - Trochę mnie to zdziwiło, zważywszy na wczesną porę. Chociaż może poszła pobiegać, ale z drugiej strony nigdy nie widziałem jej biegającej. Chyba, że to ją odstresowuje, a dzięki mnie pewnie stresu jej nie brakowało.
-Mogę na nią poczekać? - Stwierdziłem, że rozmowa nie może czekać zbyt długo. Przy każdym odkładaniu jej, będzie mi jeszcze ciężej ją odzyskać.
-Możesz, ale wątpię czy ci się będzie chciało, bo pojechała na kilka dni do Wiednia. O szóstej rano miała samolot. - Zmarszczyłem lekko brwi. Czyżby to przeze mnie wyjechała? Może chciała odpocząć od tego wszystkiego.
-Po co pojechała?
-Przeprowadza się do Innsbrucka i ma kilka spraw do załatwienia. - Wzruszył ramionami. Ucieszyłem się bardzo z tej wiadomości, bo mimo, że mówiła mi kiedyś o swoich planach to jednak myślałem, że po ostatnich wydarzeniach tego nie zrobi.
-W takim razie dasz mi znać gdy wróci?
-Pewnie, jednak nie wiem czy będzie chciała z tobą rozmawiać. - Pokiwał niepewnie głową.
-Muszę spróbować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz