wtorek, 18 lipca 2017

Rozdział XVIII

(Michael)
W niedzielę był dzień powrotu do domu. Podróż minęła nam dosyć szybko. Nim się obejrzałem a już byłem w domu. W skrzynce miałem pełno listów od fanów i nie tylko. Postanowiłem, że zajmę się tym jutro. Swoją drogą, ciekawe skąd mają mój adres...
Nagle mój telefon się rozdzwonił. Na wyświetlaczu wyświetlił się trener. Mimo, że byłem bardzo zmęczony to postanowiłem odebrać. W końcu by się rozzłościł i by tyle było.
-Słucham?
-Dobrze, że odebrałeś. Jak się domyślam wróciłeś już z wakacji, mam rację? - Gdybym jeszcze nie wrócił to z pewnością bym nie odebrał. Mam taką zasadę, że gdy jestem na wakacjach to nie odbieram telefonów. 
-Tak, przed chwilą przekroczyłem próg domu. - Powiedziałem jakby od niechcenia.
-Świetnie. W takim razie przyjedź jutro o 13 na spotkanie całej kadry. Zmieniłem trochę skład na Letnie Grand Prix i chciałbym to ogłosić przy wszystkich.
-Dobrze, z pewnością będę. To wszystko? - Nie chciałem dłużej z nim gadać. Byłem zbyt na to zmęczony.
-Tak, tak. W takim razie do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia.
Byłem tak zmęczony, że usnąłem w mgnieniu oka. Gdy się obudziłem dochodziła godzina dwunasta. Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem do łazienki się trochę ogarnąć. Zjadłem na szybko śniadanie i od razu udałem się na umówione spotkanie. Wszedłem do sporych rozmiarów sali, w której już miewaliśmy bardzo dużo spotkań tego typu. Zająłem miejsce z przodu i po chwili zobaczyłem wchodzącego Krafta. Oczywiście usiadł jak zawsze obok mnie.
-Pogodziłem się z Marisą. - Powiedział szczęśliwy. Muszę przyznać, że ta wiadomość mnie bardzo zaskoczyła, ale cieszę się, że on jest szczęśliwy. To jest najważniejsze.
-Naprawdę? To wspaniale. A tak w ogóle to o co wam wtedy poszło, bo nigdy nie mówiłeś. - Zapytałem zaciekawiony.
-Pamiętasz jak w Oslo była ta fotografka z FIS-u? - Kiwnąłem za znak, że tak. - No więc ona nie wiem czy była jedną z moich szalonych fanek, czy co, ale pocałowała mnie znienacka i akurat wtedy pojawiła się Marisa. Nie widziałem jej wtedy, ale od razu odepchnąłem tamtą dziewczynę. Oczywiście dostałem rozgrzeszenie za coś, czego nie zrobiłem, ale potem Marisa zaczęła robić mi awanturę praktycznie o każdą fankę, twierdząc, że się za bardzo przystawiają do mnie, a ja nic z tym nie robię.
-A więc o to poszło. - Szepnąłem. - Tak czy siak cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliście. Zawsze uważałem, że pasujecie do siebie jak nikt na świecie.
-Ty z Dianą tak samo. - Zrobił chwilę przerwy. - O właśnie. Opowiadaj jak tam wakacje.
-No cóż. Wakacje jak wakacje. Ocean, słońce, plaża... Byłbym zapomniał. Spotkaliśmy Hilde i Gangnesa.
-Serio? A co oni tam robili w dodatku razem? Dziwnie to trochę wygląda.
-Czemu? Nie pamiętasz jak byliśmy razem w Tajlandii? Też ktoś mógł powiedzieć, że dziwnie to wyglądało. To po prostu przyjacielski wyjazd.
-No w sumie... - Chciał coś dodać, ale przerwał mu wchodzący Heinz Kuttin.
-Widzę, że są wszyscy, a więc nie będę owijał w bawełnę i powiem prosto z mostu. Rozmawiałem ze sztabem szkoleniowym i stwierdziliśmy, że lepiej będzie jak zmienimy trochę skład na LGP w Wiśle. W przyszłym sezonie będą igrzyska i to będzie naszym priorytetem. Postanowiliśmy, że do Polski na inaugurację poleci Clemens, Florian, Philipp, Daniel, Andreas, Elias i  Gregor. Zastanawialiśmy się nad Stefanem, Michaelem i Manuelem, ale stwierdziliśmy, że jak teraz pojedziecie to później na igrzyskach możecie być w słabszej formie. Na chwilę obecną musimy skupić się głównie na treningach. Później wyślemy was na kolejne konkursy, żeby sprawdzić jak z formą, a na razie treningi, treningi i jeszcze raz treningi. A więc podsumowując. W środę widzimy się na lotnisku, a więcej szczegółów wyślę wam jutro.
-Nie wierzę, a mogłem sobie jeszcze siedzieć z tydzień na tych Wyspach Kanaryjskich. - Szepnąłem do Stefana, na co się zaśmiał.
Wróciłem do domu i postanowiłem odpisać moim fanom na listy. Został mi ostatni. Gdy go otworzyłem zobaczyłem zdjęcia mojej dziewczyny z jakimś fagasem. Była na nich data sprzed półtora tygodnia. Wszystko jakby runęło. Wszystkie plany na przyszłość, marzenia... dosłownie wszystko. Odwróciłem fotografie tak, aby już na nie nie patrzeć. Każda sekunda wpatrywania się w nie, sprawiłaby mi jeszcze większy ból. Chociaż nie jestem pewien, czy moje serce może zostać jeszcze bardziej zranione. Musiałem się na czymś wyżyć. Czułem to. Gdybym został jeszcze dłużej w mieszkaniu pewnie bym wszystko rozwalił.
Udałem się na siłownię, która zawsze dawała mi ukojenie. Im bardziej intensywnie ćwiczyłem, tym większy czułem spokój. To zawsze pomaga z złych chwilach.
(Diana)
Wróciłam do domu i zadzwoniłam dzwonkiem, ponieważ mój kuzynek nie ufał mi na tyle i nie podarował mi jeszcze kluczy. Otworzyła mi jakaś kobieta. Na oko w moim wieku.
-Jest Stefan? - Zapytałam niepewnie.
-Ty musisz być Diana. Stefan mi mówił, że jesteś u niego na wakacjach. Ja jestem Marisa, dziewczyna twojego kuzyna. Wejdź. - Podała mi rękę, po czym otworzyła mi szerzej drzwi. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu chłopaka. - Stefan już śpi. - Spojrzałam na zegarek.
-Nawet nie zauważyłam, że już tak późno.
-Dlatego będę już lecieć. Pewnie jesteś zmęczona po podróży. Wpadnę może jutro to trochę dłużej porozmawiamy. Cześć.
-Cześć. - Muszę przyznać, że bardzo rozgadana jest, ale nawet ją polubiłam. Sprawia dobre wrażenie. Myślę, że się polubimy.
Obudziłam się około ósmej. Myślałam, że będę dłużej spała po takim męczącym dniu. Zeszłam na dół do kuchni i zauważyłam Stefana. Bez wahania rzuciłam mu się na szyję. Był bardzo zaskoczony. Nie wiem czy nawet wiedział, że miałam wrócić w niedzielę, bo się z nim nie kontaktowałam, no chyba, że Michael wysłał mu jakiegoś smsa.
-Stęskniłam się.
-Ja za tobą bardziej. Kiedy przyjechałaś? - Odkleiliśmy się od siebie. Zabrałam mu z talerza tosta i usiadłam przy stole.
-Wczoraj późnym wieczorem. - Zmarszczył lekko brwi. Chyba się zastanawiał jak weszłam. - Marisa mnie wpuściła. - Mrugnęłam do niego oczkiem.
-No proszę. Już się zdążyłyście poznać. Mam nadzieję, że się polubiłyście.
-Wymieniłyśmy tylko kilka zdań, ale miło było. Powiedziała, że może dzisiaj wpadnie to trochę dłużej porozmawiamy.
-Ja zaraz będę leciał, bo o 13 mamy spotkanie z trenerem, a wcześniej muszę jeszcze trochę spraw pozałatwiać na mieście. Do zobaczenia później. - Dał mi buziaka w policzek i wyszedł z domu. Liczyłam, że trochę spędzę dzisiaj z nim czasu, ale trudno się mówi.
Rozpakowałam się i posprzątałam trochę dom. Muszę przyznać, że podczas mojego wyjazdu Stefan chyba w ogóle nie sprzątał. Co on zrobi jak wrócę do domu?
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Bez wahania poszłam otworzyć. Była to Marisa. Porozmawiałyśmy chwilę i postanowiłyśmy pochodzić trochę po sklepach. Może uda się upatrzyć coś ciekawego w korzystnej cenie...
-...i dzięki temu poznałam Stefana. - Skończyła swój monolog.
-I on na prawdę trafił w ciebie piłką? - Nie mogłam uwierzyć w możliwości Stefana.
-Tak, a potem miałam tutaj wielkiego sińca. A wiesz co mi później powiedział?
-Co?
-Że zrobił to umyślnie, bo nie wiedział jak do mnie zagadać. - Zaczęłyśmy się śmiać. Muszę przyznać, że Kraft jest bardzo pomysłowy. - Ja tak cały czas o sobie, to teraz ty powiedz coś. Jak ci się układa z Michaelem? Muszę przyznać, że zawsze był zamknięty na związki a tu proszę...
-W sumie to długo się nie znamy. Spotkaliśmy się na lotnisku w dzień, w którym przyjechałam do Stefana. Wysłał Michaela po mnie na lotnisko. Dobrze nam się ze sobą rozmawiało i się zaprzyjaźniliśmy, a potem tak jakoś samo wyszło.
-O, to dosyć niedługo.
-A właśnie, postanowiłam przeprowadzić się do Innsbrucka i w piątek jadę obejrzeć mieszkanie. Może masz ochotę jechać ze mną. Wiesz, zawsze lepiej kogoś zapytać o zdanie.
-Mogę jechać, będzie bardzo fajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz