(Diana)
Była już środa. Ostatnie dwa dni spędziłam niemalże w całości z Marisą. Bardzo się polubiłyśmy. Okazała się moją bratnią duszą. Czuję, że mogłabym jej powiedzieć o wszystkim, a ona by nikomu nie powiedziała. Mam nadzieję, że Stefan się z nią kiedyś ożeni i będziemy rodziną.
Co do Michaela to nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Dzwoniłam do niego kilka razy i ani razu nie odebrał. Na wiadomości też nie odpisuje, mimo, że wyświetla. Jedynie gdy napisałam, że zaraz będę u niego to odpisał, że jest u ciotki i nie ma czasu. Próbowałam podpytać trochę Stefana, ale powiedział, że się z nim nie widział ostatnio.
Postanowiłam, że jak do końca dzisiejszego dnia nie otrzymam od niego żadnego znaku życia to jutro po południu (bo pewnie będę spać do południa) pójdę do niego i będę stała pod jego drzwiami dopóki mi nie otworzy. Nie wydaje mi się, żeby był u ciotki. Gdyby tak było to znalazł by chociaż chwilkę czasu, żeby mi odpisać. Cokolwiek.
Stałam pod jego drzwiami i po chwili zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać a w drzwiach pojawił się chłopak. Trochę się zaniedbał - nie ogolony, włosy potargane na wszystkie strony...
-Co się stało? - Zapytałam wchodząc do środka.
-Nic. Co się miało stać? - Zapytał z obojętnością po czym usiadł na kanapie i napił się wody.
-Przecież widzę. Zaniedbałeś się delikatnie mówiąc. Po za tym nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na moje wiadomości. Nie ma z tobą kontaktu. Co się stało? Tylko nie mów, że nic.
-Przemyślałem wszystko i... zrywam z tobą. - Powiedział. Zaskoczył mnie bardzo. Na początku myślałam, że żartuje, ale gdy jego twarz pozostawała kamienna zrozumiałam, że mówi prawdę.
-Co takiego? Dlaczego? Myślałam, że traktujesz mnie na poważnie i... - Gdyby mi nie przerwał pewnie wpadłabym w słowotok.
-Im wcześniej się rozstaniemy tym lepiej. - Powiedział, co mnie bardzo zabolało. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach. Szybko je jednak otarłam.
-Ok, rozumiem. Chciałeś mnie zaliczyć, udało ci się i mogę spadać. - Powiedziałam z wyrzutem, przez co nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem.
-To nie tak. - Zmienił ton głosu na spokojniejszy.
-Nie? A jak? W takim razie mi wytłumacz. - Spojrzałam na niego, ale odwrócił twarz. - Posłuchaj. Powiedz mi po prostu, dlaczego zrywasz ze mną tak po prostu z dnia na dzień, nie mając żadnego powodu? No chyba, że masz jakiś powód, więc proszę bardzo, wyjaśnij mi, bo nie rozumiem. - Podszedł do szafki, z której przyniósł jakąś kopertę. Rzucił ją na stół.
-Proszę bardzo. Sama zobacz. - Machnął rękoma i podszedł do okna. Wzięłam kopertę do rąk i pomału ją otworzyłam. Trochę bałam się tam zajrzeć, bo nie wiedziałam co tam może być, ale w końcu się odważyłam. Ujrzałam zdjęcia, które przedstawiały mnie z jakimś facetem na mieście.
-To jakiś fotomontaż. Nie znam tego faceta. - Powiedziałam przyglądając się dalej zdjęciom.
-Nie wygląda jak fotomontaż. - Burknął.
-Najwyraźniej musi być dobry. Kto to w ogóle ci dał?
-Pocztą ktoś wysłał. - Wzruszył ramionami.
-Co takiego? I ty wolisz wierzyć jakiemuś anonimowi zamiast mi? Dobrze wiesz, że cię kocham i nigdy bym cię nie zdradziła.
-Teraz już nic nie wiem...
-Dobra, rozumiem, że wolisz wierzyć nie wiadomo komu. Myślałam, że jesteś mądrzejszy, ale wiesz co? Przyznam ci rację. Między nami koniec. Bez zaufania związku się nie stworzy. Bylebyś potem tego nie żałował. - Powiedziałam i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam jeszcze jak mówi moje imię, ale nie zwróciłam na to uwagi.
Od razu zadzwoniłam do Marisy. Okazało się, że jest u siebie w domu, więc od razu tam się udałam. Nawet nie zdążyłam dojść do drzwi, a one się już otworzyły i dostrzegłam dziewczynę. Gdy zobaczyła mnie całą zapłakaną, bez wahania podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła.
-Ciiiii... - Próbowała mnie uspokoić, co niestety w takiej sytuacji nie mogło poskutkować. - Nie płacz już, bo mi się serduszko kraje jak widzę cię w takim stanie. - Oderwałam się od dziewczyny i próbowałam powstrzymać łzy. - Chodź do środka. Wszystko mi opowiesz. - Po przekroczeniu progu, Marisa od razu się mnie zapytała, czy chcę coś pić. Poprosiłam jedynie o wodę. - Powiedz, co się stało.
-Michael ze mną zerwał. - Zaszlochałam. Zauważyłam zaskoczenie na twarzy dziewczyny.
-Jak to z tobą zerwał. Przecież z tego co mówiłaś, a także z opowieści Stefana wiem, że układało wam się doskonale. Co się wydarzyło?
-Bo... on dostał od kogoś taką kopertę ze zdjęciami, na których całuję się z jakimś facetem. Ale mogę przysiąc, że to jakiś fotomontaż. Ja na prawdę nigdy bym nie...
-Już dobrze. Przecież ci wierzę. Nie mogłabyś przecież. - Próbowała mnie uspokoić. - Na pewno to się wszystko da jeszcze wyjaśnić. Daj mu trochę czasu. Przemyśli wszystko i wróci do ciebie. To był dla niego szok i pewnie dlatego...
-Nie usprawiedliwiaj go.
-Nie usprawiedliwiam tylko... - Westchnęła. - Pomyśl. Jakbyś ty zareagowała gdybyś zobaczyła na tych zdjęciach jego z jakąś paniusią? - Milczałam. - No właśnie. Postaw się na jego miejscu.
-Nie wiem. Teraz to już mi namieszałaś w głowie. Muszę się napić. - Chciałam wstać, ale Marisa mnie powstrzymała.
-Poczekaj. Umalujemy się ładnie, ubierzemy jakieś fajne sukienki i pójdziemy do jakiegoś klubu się wyszaleć. To nam dobrze zrobi. - Popatrzyłam na dziewczynę niepewnie. - No co, należy nam się coś od życia. - Po dłuższej chwili zastanowienia się zgodziłam. - Chodź,wybierzemy coś z mojej szafy. - Wyciągnęła w moją stronę dłoń i przyjaźnie się uśmiechnęła.
Gdy byłyśmy już zrobione na bóstwo, poszłyśmy do pobliskiego klubu. Nie miałam zbytnio ochoty na tańce i tego typu rzeczy. Wolałam się napić i przy okazji wygadać się ze wszystkiego co mi leży na sercu. Usiadłyśmy na wysokich barowych krzesłach i zamówiłyśmy po drinku. Nie wiem ile tak siedziałyśmy. Pamiętam jedynie, że byłam na parkiecie z Marisą, po czym znowu zamówiłam coś do picia.
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Od razu zeszłam na dół gdzie spotkałam Stefana.
-Jak się czujesz? - Zapytał z obojętnością w głosie, co mnie nieco zaniepokoiło.
-Głowa mi pęka, ale przy kacu to normalne. - Wzruszyłam ramionami i usiadłam na kanapie obok chłopaka.
-Pamiętasz coś w ogóle? - Spojrzał na mnie podejrzliwie.
-No tańczyłam z Marisą i polały się promile. - Zaczęłam mówić, ale po chwili sobie uświadomiłam, że przecież urwał mi się film, więc mogłam tak narozrabiać, że mogliby mnie nawet opisać na pierwszych stronach gazet.
-Och, tak myślałem. - Pokręcił głową i mnie przytulił. Po chwili zaczął mi wszystko dokładnie opowiadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz